SzklanySamuraj.pl

W swojej karierze fana marki Sony Ericsson miałem również jeden z lepszych modeli jaki kiedykolwiek się pojawił, SE D750. Jest to prawdziwy unikat, ponieważ to jedyny przedstawiciel serii D i co najważniejsze mój model cały czas działa!

Ostatni telefon, który Wam opisywałem w mojej cotygodniowej (przeważnie) serii to Sony Ericsson T630. Z racji tego, że wcześniej miałem T610 zmiana nie była duża. Śmiało mogę tutaj użyć słowa, które najbardziej mi pasuje do rozwoju smartfonów w ostatnich miesiącach, czyli ewolucja. Obydwa telefony SE były bardzo fajne, ale potrzebowałem po nich czegoś nowego, co rzeczywiście będzie różnić się od nich nie tylko numerkiem w nazwie. No i dostałem to co chciałem. Po tytule już wiecie co to było, Sony Ericsson D750i.

Jeśli siedzicie w telefonach nie od dzisiaj, ale ta nazwa nic Wam nie mówi to spokojnie. Znacie SE K750i, czyli jeden z popularniejszych smartfonów szwedzko-japońskiej spółki? W swoim czasie był to jeden z lepszych modeli na rynku i chyba nie było osoby, która chociaż przez chwilę o nim nie marzyła. D750i to jest niemal dokładnie ten sam model, różni się tylko obudową. Jeśli się zastanawiacie czemu w takim razie w ogóle powstał to tego Wam nie jestem w stanie wyjaśnić. Mogę tylko powiedzieć, że został stworzony na zlecenie T Mobile i był sprzedawany abonentom tej sieci na całym świecie, a u nas pojawił się w Erze (która teraz jest T Mobilem). Co ciekawe jest to jedyny przedstawiciel serii D, więc śmiało można powiedzieć, że jest to model wyjątkowy. Jeśli chodzi o różnice względem k750 to jest nią jak już wspominałem obudowa, która w przypadku przedstawiciela serii K była czarna, a w modelu D750 niebiesko-srebrna, przez co ten model wyglądał dużo bardziej kobieco. Powstała też wersja biało-pomarańczowa, która kryła się pod nazwą Sony Ericsson W800i i była przedstawicielem serii Walkman.

Jeśli chodzi o moje wspomnienia z tym telefonem, to chyba nie mógłbym mieć lepszych. Gdy go dostałem, był to mój wymarzony model, ponieważ wtedy byłem abonentem niemieckiego operatora. W tym modelu praktycznie nie było słabych punktów. Ekran miał aż 1,8 cala (wtedy to było coś!) i wyświetlał 256 tysięcy kolorów (wtedy ilość kolorów, była chyba nawet ważniejsza niż rozdzielczość). Poza tym miał też 2-megapikselowy aparat, który robił bardzo fajne zdjęcia, a co ważniejsze nigdy nie zabrakło mi miejsca na nowe fotografie. Oprócz oszałamiających 38 mb pamięci wbudowanej, D750 miał tez slot na karty pamięci o maksymalnej pojemności 2 GB, co wystarczało na wszystko co było potrzebne. Śmiesznie jest to teraz pisać, ponieważ w moich pierwszych wrażeniach Xperii M4 Aqua skupiłem się w dużej mierze na tym, że wersja z 8 GB pamięci wbudowanej nie jest dobrą inwestycją. Jak ten czas szybko leci, co?

Wracając do D750 to warto dodać jeszcze kilka innych ciekawostek. Po pierwsze miał on fizyczną przesłonę aparatu, która chroniło szkło przed zarysowaniami. To jest rzecz, która była bardzo popularna w tamtych czasach, ale w pogoni za coraz mniejszymi/lżejszymi/cieńszymi urządzeniami zniknęła i trochę szkoda. W mojej Xperii M2 tylny panel jest strasznie porysowany, a razem z nim ucierpiał także aparat, przez co zdjęcia nie są takiej jakości jak mogłyby być. Rozwiązaniem może być pokrowiec, ale ja za nimi nie przepadam, dlatego taka przesłona byłaby ciekawą opcją. Drugą z rzeczy jest podwójna dioda LED. Niby nic nowego, ale zobaczcie jak teraz reklamowanych jest wiele telefonów. Podczas wymieniania specyfikacji i możliwości aparatu jest również promowana podwójna dioda LED. Oczywiście te dwa rozwiązania dzielą lata świetlne, ale to dobrze pokazuje, że na rynku smartfonów mało jest rewolucyjnych rozwiązań. Często producenci biorą coś, co już kiedyś było popularne i robi to po prostu lepiej.

Dla mnie najważniejszą rzeczą w SE D750 jest fakt, że mój model cały czas działa. Co prawda odpada klapka baterii (ale od czego jest taśma klejąca!), a joystick czasem nie reaguje tak jak na początku (to w ogóle była zmora wszystkich SE), ale działa. Reszta opisywanych przez mnie telefonów z mojej kolekcji to fajne przyciski do papieru, ale w tym przypadku jest inaczej. D750 już kilka razy ratował mi (lub znajomym) tyłek, mimo że został pokazany w 2005 roku! 10 lat ma ten niepozorny Soniacz, a nadal śmiga. Szacuneczek!

W mojej telefonicznej historii ten model był przełomem. To bez wątpienia był bardzo udany sprzęt, który umocnił mnie w przekonaniu, że warto stawiać na SE. Co ciekawe to jeszcze nie on wyniósł w moim mniemaniu SE na piedestał jednego z najważniejszych producentów telefonów na świecie. To zrobił dopiero następny telefon, ale o nim standardowo za tydzień.

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Konradzie, cóżeś ty z nim wyrabiał, bój się Boga chłopie! 😀
    Dodam od siebie, że między K750i a D750i różnicą było także oprogramowanie, nie pamiętam niestety co było na plus względem K750i.
    W moim modelu miałem raz wymieniany joystick, bo dużo kurzu leciało i po paru latach był oporny w nawigowaniu. Ale joystick to była bolączka Sony Ericsson’ów, z których nigdy się ta firma nie zdołała wyleczyć.
    Ale wspominam go cudnie, pierwszy mój telefon, którego zazdrościli mi WSZYSCY!


    • Seria K to był przedsmak C (Cyber-shot), czyli stawiano na aparat. Poza tym w tamtych czasach soft w tych modelach był nie istotny, ponieważ wszystko co nadawało się do K750 pasowało idealnie do D750 😉
      Co do joysticków to racja, SE nie ogarniało tego elementu 😛


      • Oj był istotny, do K750i jak i D750 mogłeś wgrać soft od W800i, uzyskiwałeś wtedy o niebo lepszą jakość muzyki 😀


Next Post