SzklanySamuraj.pl

Jestem blogerem z pasji. Gdyby nie ona już dawno zająłbym się czymś innym, ale robię to też dla pieniędzy i wcale mi to nie przeszkadza!

Ostatnio czytając blogi technologiczne trafiłem na wpis Jakuba Szczęsnego (AntyWeb.pl), w którym zastanawiał się on dlaczego czytelnicy nie wierzą blogerom. Sam wpis mogę Wam polecić, ale nie on jest dla mnie najważniejszy. Piszę ten tekst, ponieważ zajrzałem do komentarzy…

Tam blogerzy zostali skrytykowani za nierzetelność, brak wiedzy, mądrzenie się, pisanie emocjonalne, subiektywność, podawanie samych suchych faktów bez przemyślenia i jeszcze masę innych rzeczy. Ogólnie rzecz biorąc można wywnioskować, że blogerzy są źli, bo są źli i nic tego nie zmieni. Mnie najbardziej zabolało to, że cechy, które według czytelników są przypisane na stałe do blogera to sprzedajność i robienie wszystkiego dla pieniędzy. To wszystko prowadzi do tego, że wiarygodność i bloger są pojęciami tak dalekimi od siebie, jak to jest tylko możliwe. I chociaż sam mógłbym wiele zarzucić sobie oraz branży to na pewno nie byłby to w większości przypadków brak wiarygodności.

Wiarygodność to najważniejsza cecha blogera!

Piszę o technologiach emocjonalnie, a przynajmniej się staram tak robić. Oznacza to, że niektóre produkty wychwalam jak tylko jestem w stanie, a na innych nie pozostawiam suchej nitki. Nie raz potrafiłem skrytykować jakąś firmę, a po kilku godzinach stworzyć tekst pokazujący, że potrzeba więcej takich producentów. Nie ważne co piszę, zawsze jest jeden element wspólny – autentyczność. Nigdy nie napisałem w tekście rzeczy, z którymi bym się nie zgadzał. Zawsze – czy to był tekst mój, czy stworzony przy współpracy z firmą – pisałem szczerze co myślę, bez pomijania niewygodnych faktów czy ukrywaniu wad danych produktów. Aktualnie testuję między innymi Motorolę Moto G oraz Sony Xperię Z3+ i pierwsze wrażenia nie są jednoznacznie pozytywne. Oceniłem po prostu co przypadło mi do gustu, a co nie i tak właśnie przelałem to na bloga. Pewnie mógłbym zachwycać się nad każdym telefonem, który przychodzi mi do testów, ale wtedy straciłbym wiarygodność.

A o nią dbam jak tylko mogę. To jest moja – oraz każdego blogera – siła i za żadne pieniądze nie pozwoliłbym sobie, żeby ją stracić. Coraz częściej piszecie do mnie w sprawie zakupu nowych telefonów i staram się zawsze doradzić najlepiej jak umiem, niezależnie od tego, którą firmę lubię bardziej, a którą mniej. Robię to najlepiej jak tylko jestem w stanie, ponieważ czuję odpowiedzialność za swoje słowa. Część osób może dzięki nim kupić nowy telefon albo wręcz przeciwnie i to dzięki mojej pomocy wybierze coś innego. Ja po prostu lubię kłaść się spać z myślą, że nikt nie poczuje się przeze mnie oszukany, a telefon, który mu poleciłem będzie sprawować się świetnie. Na razie jest z tym całkiem dobrze, ponieważ już kilka osób kupiło dzięki mnie urządzenia, które w pełni im odpowiadają.

Podobnie jest z każdym słowem, które zamieszczam na blogu oraz portalach społecznościowych. Zawsze piszę szczerze i chociaż czasem mocno się ze mną nie zgadacie to nie staram się Wam przypodobać. Ani tym bardziej firmom. Wiarygodność jest moim największym atutem i jak ją stracę to przestanę być dobrym blogerem, a tego bardzo bym nie chciał.

Dobra, kolejny punkt, pieniądze.

photo-1437419764061-2473afe69fc2 (1)

Piszę bloga TEŻ dla pieniędzy!

Pewnie wielu z Was od razu pomyślało, że kasa przesłoniła mi oczy i nie ma w tym krzty pasji. Otóż nie.

Pasja była, jest i będzie dla mnie najważniejszym czynnikiem napędzającym do pisania bloga. Własnie przez nią siedzę teraz nad tekstem zamiast iść spać, chociaż właśnie wybiła 4:00. Gdybym miał pisać dla pieniędzy to już dawno bym odszedł z blogosfery. Mówiąc szczerze, przy odrobinie wysiłku byłby w stanie zarobić dużo więcej, ale robiłbym wtedy rzeczy, które mnie nie kręcą. Blogowanie nadal mnie „jara”. Nadal podoba mi się, że ktoś to czyta, ktoś komentuje, a ktoś daje lajka. Pisanie w sieci stało się moją pracą, ale nadal pozostało pasją i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Mogę Was zapewnić, że jak tylko stracę zapał do pisania to szybko zniknę z internetu. Nigdy nie umiałem czegoś robić na siłę, przez co zdecydowałem się zrezygnować z magisterki, chociaż byłem już dalej, niż bliżej. Jeśli coś się staje smutnym obowiązkiem to szybko staram się to wyrzucić z mojego życia i tak samo będzie z blogowaniem (jeśli kiedyś się tak stanie).

Mimo tego bloguję też dla pieniędzy. Aktualnie zarabiam na życie pisząc teksty i to jest moje główne zajęcie. Niestety za pasję nie kupię sobie kebaba, ani nowego telefonu, ale czy się sprzedałem? Jeśli wziąć pod uwagę rozumowanie sporej części internautów to tak, sprzedałem się. Podobnie jak Wy sami lub Wasi rodzice. Tylko ja „sprzedałem się” robiąc to co kocham, a Wy często pracujecie w miejscach, których szczerze nienawidzicie. Jeśli to ja jestem tym złym, ponieważ chcę pasję przekuć w sposób na życie to muszę przyznać szczerze, że nie rozumiem tego świata.

Zostając jeszcze przy tym temacie muszę Wam się do czegoś przyznać, chciałbym kiedyś zarabiać na Szklanym Samuraju tyle, żeby móc nie robić już nic więcej. Powód jest prosty – dzięki temu będę mógł pisać więcej i przede wszystkim lepiej. Teraz staram się wrzucać dwa teksty dziennie (nie zawsze się udaje, wiem), ale jeśli ten blog byłby moim głównym źródłem utrzymania to chciałbym pisać codziennie 4 lub 5 wpisów. Oczywiście lepszych niż te obecne.

Zarabianie nie jest celem samym w sobie, ale drogą do realizacji swojej pasji na 100%!

I do tego zamierzam dążyć. Chcę zarabiać na swoich blogach, żeby móc dostarczać coraz lepsze i ciekawsze materiały. Po prostu w pewnym momencie mojego życia uświadomiłem sobie, że mam dwie drogi, mogę robić coś, czego nie lubię i tak przeżyć do emerytury albo mogę spróbować zawalczyć o swoje marzenia i nie czekać z wytęsknieniem na ostatni dzień pracy. Wybrałem drugą opcję i mam nadzieję, że cieszycie się z tego równie mocno jak ja.

Chcę pisać, a jak pojawią się pieniądze, to będę mógł robić to częściej i lepiej, więc chyba każdy będzie wygrany, prawda?


Zdjęcia: Ales KrivecAndrew Illarionov

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Hai LeHai Le

    Author Odpowiedz

    Dobrze prawisz. Niby dlaczego zarabianie na tym, co się lubi jest takie złe? Eh, eh, ach ta ludzkość.


    • Jest złe, bo jest złe – takie są argumenty 😉

      A konkretniej to według wielu osób zarabianie na pasji jest złe, bo nie powinno się tego robić. Praca to ma być praca, a nie przyjemność 😉


      • Hai LeHai Le

        Author Odpowiedz

        Zacytuję kreskowkę „praca nie jest fajna i właśnie dlatego za nią płacą”


  • Fajny, szczery tekst.Trzymam kciuki, za to żeby pasja rozwijała się cały czas i żeby przy okazji zysk z tego też był coraz lepszy, bo nie ma nic lepszego niż zarabiać na tym co się lubi, oby tak dalej!


  • Fantastyczny tekst! Opisuje tak naprawdę większość tego, z czym się zmaga bloger. Pasja jednak jest w tym wszystkim najważniejsza, a bez niej albo przestaniemy lada moment pisać, albo odpłyniemy za daleko od tej prawdziwości blogera, która powinna być dumą każdego z nich! Powodzenia!


  • Samą pasją rachunków nikt jeszcze nie opłacił. Nie widzę nic złego w tym, że ludzie z pasji uczynili swoją pracę. W końcu nie ma nic lepszego niż łączenie przyjemnego z pożytecznym. Ale, tak, jak napisałeś, zawsze znajdą się tacy, którzy powiedzą, że zarabianie a blogu jest złe: bo tak. 🙂


    • Sądzę, że w większości są to ludzie bez pasji, którzy nienawidzą tego co robią i zwyczajnie boli ich, że ktoś ma lepiej ;/


  • Lubię Cię, bo z daleka wyczuwam autentyczność i szczerość. Jesteś sobą, nie pozujesz na innego. I za to wielki szacun.
    Pieniądze…temat trudny. Każdy chciałby ich mieć dużo. Robić co się kocha i zarabiać, to sukces. Ważne jest jednak nie zgubić siebie samego po drodze. Tego własnie Ci życzę 🙂


    • Dziękuje, takie słowa są największym komplementem dla blogera 😉

      Oczywiście Tobie również życzę tego samego. Fajnie jest robić to co się kocha i móc na tym zarabiać, żeby robić to na 100% 😉


Next Post