SzklanySamuraj.pl

Podobno nie istnieje coś takiego jak przyjaźń damsko-męska. Podobno jeśli nie przerodzi się w miłość to się rozpadnie. Podobno jedno zawsze kocha to drugie…

Zacząłem się ostatnio zastanawiać nad tym czy mogę się przyjaźnić z kobietą. Wielu z Was teraz postuka się w głowę, ponieważ na pozór nic nie stoi na przeszkodzie, jednak nie jest to taki łatwy temat jak się wydaje.Wrzuciłem sobie ten termin w wyszukiwarkę i wyskoczyły mi dziesiątki memów o takiej przyjaźni. Większość zgodnie twierdziła, że albo jedna ze stron kocha się w tej drugiej albo w końcu musi się ona przerodzić w miłość. Trzecie rozwiązanie oczywiście istnieje, ale to przeważnie rozpad takiej znajomości. Ja naiwnie twierdziłem coś zupełnie innego, więc jak przystało na rzetelnego blogera zrobiłem odpowiednie badania na ten temat, czyli po prostu porozmawiałem ze znajomymi.

I wnioski mnie przeraziły…

Z tych rozmów wyszło jedno. Nikt za bardzo nie wierzy w przyjaźń damko-męską bez niczego więcej. Może ona sobie nawet istnieć, ale pod warunkiem, że żadna ze stron nie jest w związku. Wtedy wchodzi zasada ograniczonego zaufania i taka przyjaźń nie może mieć miejsca. Nie wnioskuję tego tylko po jednej rozmowie. Starałem się zahaczyć ten temat wśród bardzo różnych osób i wnioski za każdym razem były bardzo podobne, jednak w jednej kwestii zawsze wyglądały identycznie…

Nie mam mowy o przyjaźni damsko-męskiej jeśli jedna ze stron jest w związku!

I z jednej strony staram się zrozumieć partnera takiej osoby. Też kiedyś bywałem zazdrosny (chociaż nie chorobliwie) i pewnie nie byłbym chodzącą radością gdyby moja ukochana chodziło sobie do kina czy na kolacje z jakimś przyjacielem. Ale, gdzie tu zaufanie? Jeśli jestem z tą dziewczyną na tyle długo, żeby pamiętać nie tylko jej imię, ale także jak się wabi jej pies i po czym zatruła się w piątej klasie to zakładam, że jej ufam. To dla mnie podstawa związku, więc bez tego i tak nie mógłbym z kimś być. A skoro jej ufam to czy coś mi się stanie jeśli pójdzie z przyjacielem razem coś zjeść, a potem na jakiś film?

Do kina chodziłem już sam, z drugą połówką czy ze znajomymi i nie widzę problemu, żeby wybrać się na jakiś film z przyjaciółką czy kumpelą. Jeśli jej chłopak nienawidzi horrorów, a my je uwielbiamy to ona ma się męczyć na czymś nudnym, ale z nim? Albo jeśli moja dziewczyna boi się strasznych filmów, a kumpela je uwielbia (a akurat do kin wchodzi film, na który czekamy od dawna) to co mamy zrobić? Iść we dwójkę, zmuszać dziewczynę do oglądania czegoś czego nie chce czy może olać film? Ja nie widzę problemu w tym, żeby wyskoczyć sobie do kina. Tylko z kumpelą. Ot, tak sobie.

Zaufanie!

W takich sytuacjach zawsze zwracam uwagę na jedno. Nie mam problemu, żeby wyjść coś zjeść czy pogadać z kumpelą, która ma kogoś, ale nie chcę być „spotkaniem ze znajomą z liceum, której i tak nie znasz” czy „zakupami z dawno niewidzianą kuzynką”. Chcę być kumplem i tyle. Dlatego ja czuję się spokojniej gdy wiem, że ona jest uczciwa wobec swojej drugiej połówki. Kilka miesięcy temu miałem taką sytuację. Spotkałem się z kumpelą i spędziliśmy świetny dzień. Poszliśmy coś zjeść, poleżeliśmy sobie na leżakach w Poznaniu i po prostu gadaliśmy. Ona powiedziała swojemu chłopakowi gdzie i z kim jest, więc nie było żadnego problemu.

Często zauważam w wielu związkach coś, co skutecznie może podkopywać zaufanie. Małe, nieszkodliwe kłamstewka , które na pozór są nieszkodliwe, ale potem mogą zmienić się w lawinę problemów i pretensji. Pewnie wiecie o czym mówię. Zamiast powiedzieć, że gadało się ze znajomymi to się ściemnia, że telefon był wyciszony. Zamiast powiedzieć „Zapomniałem zadzwonić do urzędu”, wmawia się drugiej stronie, że się to zrobiło, a pismo jeszcze nie przyszło przez pocztę. Mógłbym tak wymieniać godzinami. Małe kłamstewka, które na pozór nikomu nie szkodzą. Niestety często jak już wyjdą na jaw to sprawiają, że nie jesteśmy bezkrytyczni w stosunku do naszej drugiej połówki. A najgorzej jak któraś ze stron ukrywa, że spotkała się z przyjacielem czy przyjaciółką przeciwnej płci. Widziałem trochę takich sytuacji i za każdym razem zaufanie na tym cierpiało.

Zaprzyjaźnimy się?

Tak, niezależnie czy jesteś chłopcem czy dziewczynką mogę się z Tobą zaprzyjaźnić. Tak po prostu, bez miłości, bez zauroczenia, bez niczego więcej. Moim zdaniem przyjaźń damsko-męska ma rację bytu w tych czasach pełnych pustych emocji, zdrady czy nieufności. Może być ona szczera, prawdziwa i najzwyczajniej w świecie normalna. Nie każda przyjaciółka musi być moją miłością.

Czasem po prostu potrzebuję prawdziwej przyjaciółki, żeby ze mną poszła na zakupy i mi szczerze powiedziała czy dobrze wyglądam w tych cholernych jeansach i koszuli…


Zdjęcie: kelley_leigh

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Widać Konrad, że nie czytasz komentarzy ze zrozumieniem… 😛 Pisałem kilka razy, jak nie u siebie, to u innych. Przyjaźń damsko-męska, spoko, da się załatwić. Stawiasz przed swoją mentalną fortecą mur nie do przebicia, ogradzasz go fosą, zasiekami i polem minowym, w razie czego trzymasz karabin ze świdrującymi, a już lepiej to półpłaszczowymi 🙂 Jeśli nie masz sobie niczego do zarzucenia a taka panna wysyła Ci sygnały błyskowe, to wyciągasz zawleczkę, chowasz głowę w okop i czekasz. Problem występuje wtedy, gdy ładunek zostanie odrzucony, jednak zawsze jest jeszcze ta sekunda na odrzucenie! Wszystko zależy od tego, na kogo się trafi. Przydałaby Ci się moja szkoła, poligon bo widzę jakiś niezdecydowany jesteś 😀

    P.S. Podrzuć po tygodniu statystyki z tego wpisu 😉


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Nie opierałem się na komentarzach, a rozmowach z kilkoma znajomymi, w tym jedną dość burzliwą 😉

      Ale tu właśnie nie chodzi o coś takiego, że panna Ci wysyła sygnały. Mi chodzi o przyjaźń, że żadna ze stron nie chce niczego więcej. Takie, że dziewczyna lub facet chcieliby coś jeszcze to znam kilka przypadków 🙂

      P.S. Ja mieszkam na poligonie 😀 Serio, sprawdź sobie Biedrusko 😛


  • KasiaKasia

    Author Odpowiedz

    Nie mogę się zgodzić! Tkwię w przyjaźni damsko-męskiej ponad naście lat. Były czasy, że byliśmy singlami, że obaj kogoś mieliśmy lub jedno z nas. Więc tak jak piszesz wszystko jest kwestią zaufania 😀


  • Niestety prawdziwa przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Z autopsji wiem, że zawsze, prędzej czy później któraś ze stron oczekuje czegoś więcej (no chyba że jesteśmy innej orientacji ;)). Tak jesteśmy zbudowani. Ale nie zapominajmy o czymś jeszcze, patrząc na drugą stronę medalu – prawdziwy i wyjątkowy związek jesteś w stanie zbudować nie tylko na zaufaniu ale właśnie przyjaźni, czyż nie? Więc czasem nie warto bronić się na siłę 😉


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Prawda, że związek powinien opierać się na przyjaźni, ale jeśli jesteśmy w szczęśliwym związku, a poza tym chcemy mieć przyjaciółkę, to co? Wtedy jest problem 😛


  • alniacalniac

    Author Odpowiedz

    Ok, już się nie będę śmiać z „sinologa”. Tym razem powiem, że ponoć jestem dobrą doradczynią na zakupach!


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Jak tylko będę szukał nowych spodni to kupuję je w Krakowie 😉


  • YzojaYzoja

    Author Odpowiedz

    Ja jestem za tym, że jednak istnieje.
    Mam paru facetów przyjaciół i są to takie prawdziwe przyjaźnie. Gdzie mogę zapukać do drzwi o każdej porze dnia i nocy i po prostu pogadać. Są to dwaj przyjaciele, których poznałam jeszcze w gimnazjum, czyli to już trwa sporo lat. I nigdy nic nikt do nikogo nie czuł 😉 bez wątpliwości. Trzeciego poznałam w liceum już, zakochałam się faktycznie, ale po kilku latach friend-zone mi przeszło, a on się okazał być gejem. No harm was done, dalej się kumplujemy 😉
    Czasem oczywiście, jest też tak, że ktoś zostaje przyjacielem, a potem jednak chce się „czegoś więcej”, ale to nie jest 100% przypadków!

    A to jak reaguje druga połówka to inna para kaloszy. Jak się nie nadszarpnęło zaufania, to czemu niby drugie pół miałoby mieć obiekcje? Jeśli ludzie sobie ufają…


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      No właśnie jak to się mówi: Tobie ufam, ale im nie. To jest bardzo złożona sprawa moim względem i ja też ufałbym jakbym nie miał postaw, żeby było inaczej. Jednak czasem zazdrość się wkrada, co też nie jest złe (oczywiście jeśli jest rozsądna)


      • YzojaYzoja

        Author Odpowiedz

        No szczerze Ci powiem, z jednym gościem się przyjaźnimy i jest to przyjaźń dość zażyła, jak do nas przyjechał, to się bał, że moje drugie pół go pogryzie 😀 ale nie, było na luzie. ufa mi na tyle, że to wystarcza i nawet jak nie ufa jemu, to zaufanie we mnie i tak daje wynik dodatni. Ale to bardzo zależy od człowieka.


  • Mam przykład w najbliższym otoczeniu, że taka przyjaźń jak najbardziej istnieje i to niezależnie czy obie trony kogoś mają, czy tylko jedna czy są samotne. Dla mnie to my wmawiamy sobie, że taka przyjaźń nie może istnieć, w naszej głowie jest ta bariera dlatego ciężko o takie relacje.


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Ja w nią wierzę, ale otoczenie mówi mi coś innego, dlatego właśnie tym tekstem pytam Was 😉 Dzięki 😉


  • Ja w nią wierzę, pod warunkiem że obie strony są szczere i świadome tego co robią. Sama jestem samiczką, która bardzo lubi obracać się w męskim towarzystwie i myślę że przyjaźni damsko-męskiej nie zamieniłabym na nic innego 😉


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      No właśnie często problem jest z tą szczerością 😛


      • Problem ze szczerością może być zawsze, każda znajomość może się okazać interesowna, niezależnie od różnorodności płci 😉


  • MartaMarta

    Author Odpowiedz

    Ja też wierzę, że przyjaźń damsko – męska istnieje! Może jest dużo więcej przypadków, gdzie okazuje się ona niewystarczająca dla którejś ze stron ,ale nie znaczy to, że nie ma jej wcale 😉


  • Mam takiego przyjaciela.
    Właśnie stuknęło nam 10 lat i jest moją najlepszą przyjaciółką, przyjacielem, doradcą, opiekunem, telefonem zaufania.

    Czy było między nami coś więcej? Nie.
    Czy ja chciałam? Nie.
    Czy on chciał? Tak 🙂 10 lat temu 🙂

    Myślę, że można! Po tych 10 latach nie pozostał cień zainteresowania damsko-męskiego. Przyjamniej… tak sądzę.


  • Czyli nie tylko ja nienawidzę jeansów i koszul 🙂


Next Post