SzklanySamuraj.pl

Nadchodzi jesień, a to – oprócz drastycznej zmiany pogody – oznacza powrót seriali i programów. Wśród nich jest także Warsaw Shore, a ja po raz kolejny zamierzam przez nie przebrnąć i chwilami łapię się za głowę. 

Jednymi z moich ulubionych pozycji na jesień są programy kulinarne. Co prawda gotować nie umiem, ale uwielbiam oglądać jak radzą sobie z tym inni, szczególnie, że to obecnie jedne z najciekawszych show w TV. Mimo tego, czasem staram się zobaczyć coś zdecydowanie innego, co nie jest trudne, ponieważ mogę to robić w tle. Właśnie dlatego trafiłem na:

Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy, Summer Camp 2

Już przy pierwszym sezonie pisałem o Ekipie z Warszawy (tego tekstu nie ma w sieci), ale wtedy starałem się przekazać, że to wcale nie jest tak oderwany od rzeczywistości program, jak się niektórym wydaje. Podobne sceny można zobaczyć w każdy weekend, wystarczy wybrać się do jakiegoś klubu. Dziś jednak nie o tym, ponieważ po kilku edycjach mam również inne przemyślenia.

Każdy sezon Ekipy z Warszawy jest jakby żywcem wyjęty z przedszkola. Serio. Gdyby nie trochę inne rozrywki, to szczerze mógłbym nie odróżnić od siebie domu „Warszawiaków”, a miejsca z kilkulatkami. Pod niektórymi względami, osoby w obydwóch tych przybytkach zachowują się DOKŁADNIE TAK SAMO.

Nie wiem jak Ty załatwiasz konflikty, ale ja staram się poznać ich powód, potem przedstawić swoje rację, a na końcu dojść do jakiegoś porozumienia. Czasem wygląda to lepiej, czasem gorzej, ale przeważnie udaje mi się osiągnąć jakiś kompromis. W Warsaw Shore załatwiają to zupełnie inaczej.

Najpierw się drą, potem się biją!

Już w pierwszym odcinku, dwie kobiety zaczęły się wyzywać, a skończyło się na rękoczynach. Powodem było to, że jedna zwróciła uwagę drugiej, że ma pilnować swojej kolejki w budzie z zapiekankami. Jeśli w tej chwili myślisz, że przesadzam, to sam obejrzyj ten odcinek i zrozumiesz. Serio, tak się tam rozwiązuje najprostsze konflikty. Oczywiście nie jest to nowość, ponieważ już w poprzednich edycjach rodziły się podobne problemy i to przeważnie z równie poważnych powodów.

Ja tam jestem twardy, więc nie zamierzam się poddawać i obejrzę cały sezon, ale co z Tobą? Czy jesteś gotowy na cotygodniową wizytę w przedszkolu?


Możesz zostawić lajka na Fanpage, a nic ważnego Cię nie ominie!


A jeśli naprawdę lubisz tego blog – i chociaż trochę autora – to możesz dołączyć do specjalnej grupy, w której omawiamy są zmiany, nowe pomysły i wszystko co związane ze Szklanym Samurajem.

Grupa jest tu: Szklani Samurajowie

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post