SzklanySamuraj.pl

Właśnie została pokazana Xperia Z5, która nie jest rewolucją w stosunku do Z3, ale ma sens. Tylko po co w takim razie było Xperia Z3+?

Oj, Xperio Z3+, po cóż Ty istniejesz?

Tym smutnym początkiem chciałbym wprowadzić Was w klimat narzekania i marudzenia na Xperię Z3+, ponieważ należy jej się jak cholera. Jestem dużym fanem Sony, nowości w większości mi się spodobały, ale gdyby nie sympatia do tej firmy to pewnie już dawno postawiłbym krzyżyk na Japończykach. Nie bronią ich wyniki, nie broniły ich smartfony, nie broniła ich innowacyjność, ani nie broniła ich cena. Wraz z nowymi Zetkami to się trochę zmieniło, ponieważ one są po prostu fajne i moim zdaniem – mimo kilku niedociągnięć jak cena czy Snapdragon 810 – obronią się na rynku. Jak bardzo to nie jestem w stanie powiedzieć, ale od wczoraj męczy mnie jedno pytanie.

Po cholerę powstała Xperia Z3+?

Paradoksalnie rozumiem jeszcze premierę Xperii Z4 (czyli tego samego telefonu dla Japonii), ponieważ w Kraju Kwitnącej Wiśni wiele Xperii było na wyłączność operatorów i pokazanie niemal identycznego modelu w wolnej sprzedaży – chociaż nadal trochę dziwne – jakiś sens miało. Za to debiut tej Zetki pod nazwą Z3+ globalnie jest moim zdaniem nieporozumieniem, o czym pisałem chociażby tu: Czemu Sony Xperia Z3+ nie jest tą najlepszą i jedyną?

Jest wiele powodów, żeby tak sądzić. Pierwszym jest oczywiście bardzo mała ilość zmian. Z tym argumentem ciężko jest w ogóle dyskutować, zmian jest bardzo mało i tyle. Nazwa Z3+ jest oczywiście jak najbardziej adekwatna, ale to i tak nie usprawiedliwia jej powstania. Wystarczy spojrzeć na drugi powód, czy datę. Została ona pokazana pod koniec maja. Targi MWC w Barcelonie, na której wszyscy się jej spodziewali odbyły się na początku marca, czyli prawie 3 miesiące wcześniej. Wtedy miałaby ona więcej sensu, ale jeśli na półkach sklepowych zawitała dopiero w czerwcu to wychodzi na to, że po 3 miesiącach została pokazana Xperia Z5. Nowy flagowiec co 3 miesiące?

To musi być Sony!

Szczególnie, że poprzedniczka, czyli Xperia Z3 zadebiutowała rok temu, czyli na wrześniowych targach IFA. Daje nam to przerwę między nią, a modele z plusem wynoszącą około 9 miesięcy. A teraz po 3 jest nowy flagowiec. Patrząc chociażby na te daty, nie jestem w stanie uwierzyć, że prezentacja Xperii Z3+ była przemyślana i wcześniej zaplanowana. Bardziej wygląda to na pośpiech Japończyków, którzy zobaczyli, że wszyscy już mają Snapdragon 810, tylko nie oni, więc muszą nadrobić. Nie wiem czego się spodziewali, może mieli nadzieję, że nowy procesor się nie przyjmie i producenci nie będą tak masowo pokazywać smartfonów z nim. Cholernie ciężko jest to stwierdzić w przypadku Sony.

Xperia Z5 to jest następczyni Z3!

Może i nie rewolucyjna następczyni, ale za to przemyślana. Przepraszam, ale jeśli Z3+ miała przekonać do zakupu posiadaczy Z3 tym, że się mniej ślizga na stole to coś jest nie tak. Dlatego nie widzę po co w ogóle powstała Xperia Z3+. Nie dość, że teraz przez nią jest zamieszanie w portfolio Sony, to nie uratowała (tak zakładam) przed słabymi wynikami finansowymi, a sprowadziła bardzo złe chmury wizerunkowe nad firmę. Xperia Z3+ to model nieprzemyślany, nieudany i nie mający sensu. Jeśli ktoś mnie przekona, że jest inaczej to stawiam kebaba. Dużego.

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post