Dzień z Xperią XA [Recenzja]
Jestem facetem, więc lubię gdy na randkę ze mną przychodzi prawdziwa ślicznotka. Niestety takie kobiety czasem tracą po bliższym poznaniu i tak właśnie jest z Xperią XA.
Wstaję, promienie słońca muskają moją twarz i ledwo widzę co leży kilkanaście centymetrów ode mnie. Dopiero po chwili przypominam sobie, że tej nocy nie spędziłem sam. Moją towarzyszką była Xperia XA, która zawitała do mojego domu odziana w blond czuprynę, chociaż Sony nazywa to limonką.
Nie lubię gdy kobiety, a szczególnie tak urodziwe muszą czekać aż się obudzę, dlatego momentalnie zrywam się na równe nogi. Zakładam spodnie, narzucam na siebie koszulkę i już prawie jestem gotowy do wyjścia. Jeszcze tylko szybka toaleta – w końcu spędzę ten dzień z prawdziwą damą, więc muszę się nieco ogarnąć – i mogę ruszać. Zanim jednak dochodzę do końca schodów przez moją głowę przebiega milion myśli, które skupiają się na…
Urodzie mojej dzisiejszej wybranki
Sony Xperia XA to bardzo ładny telefon. Ba, na zdjęciach może się równać z flagowcami japońskiej firmy, a to za sprawą ekranu, który sięga od ramki, do ramki. Oczywiście mówię o tych bocznych, ponieważ zarówno na górze, jak i na dole jest całkiem sporo miejsca, ale mi to nie przeszkadza. Lubię, gdy niewiastę jest za co złapać. Śmiało mogę stwierdzić, że z twarzy ciężko jest znaleźć dużo ładniejszą ślicznotkę.
Dalej już niestety tylko „bywa” dobrze. Na początku jest idealnie, ale ta wybranka bardzo szybko się starzeje, co jest spowodowane powłoką z tworzywa sztucznego, które ma na sobie. Po dwóch tygodniach ciągłego randkowania, dało się zauważyć ryski i wytarcia znacząco ujmujące jej urody. Nie chcę wyjść na prostaka, ale na Xperię XA chętnie patrzyłbym tylko z przodu. Tył, mimo atrakcyjnego koloru, za szybko traci na urodzie.
Będąc przy pięknie, muszę wspomnieć także o oczach, czyli ekranie, który – kolokwialnie mówiąc – daje radę. Nie zakochałbym się w nim, ale patrzę w niego z przyjemnością, jest jasny i wyraźny.
Zanim jednak zaczniecie sądzić, że tylko wygląd się liczy, powiem kilka słów o wnętrzu tej ślicznotki.
Żadna z niej siłaczka, ale źle nie jest!
Sony Xperia XA, która spędziła za mną ten dzień to nie tylko prawdziwa piękność. Po wyjściu z domu, ruszyłem do pracy. Drogę oczywiście znałem dość dobrze, ale postanowiłem sprawdzić jej orientację w terenie oraz wielozadaniowość. Jestem osobą, która nie lubi robić tylko jednej rzeczy i – na szczęście – Xperia XA podziela moje zdanie. Nawigacja, rozmowa ze znajomymi oraz przeglądanie co u nich nie sprawia jej żadnych problemów (rozmawiałem gdy nie jechałem!). Jak mieliśmy ciche chwile i chciałem odciąć się od świata grając w ulubione gry, to również mi to umożliwiała.
Nie jest to jednak kobieta, która żyje na 200 procent. Najnowsze gry były dla niej wyzwaniem, a kilkanaście rzeczy jednocześnie wyraźnie ją męczyło. Mimo tego, jako towarzyszka codziennych podróży sprawdziła się świetnie. Szczerze mówiąc, nie mogłem specjalnie na nią narzekać podczas tej randki.
Niestety cały dzień na pełnych obrotach to dla niej nieco za dużo. W pracy, jak możesz się domyślić, pracowałem, więc nie miałem za dużo czasu na randkowanie. Xperia XA dzielnie na mnie czekała i od czasu do czasu informowała mnie o ważniejszych wydarzeniach z życia znajomych. Taki związek mi odpowiada, ponieważ nie przeszkadzaliśmy sobie, a przy tym każdy z nas spełniał się idealnie w swojej roli. Niestety moja wybranka ma pewien problem, mianowicie…
Dość wcześnie chodzi spać.
Jestem nocnym markiem i szukam wybranki, która potrafi wytrzymać ze mną cały, czasem dość długi, dzień. Patrząc pod tym kątem, Xperia XA nie jest idealna. Ba, nie jest nawet specjalnie dobra, ponieważ pod wieczór domagała się odpoczynku. Gdybym jej tego nie zapewnił, to po prostu by mnie zostawiła. Nie jest to układ, który mi pasuje.
Moja blondi lubi patrzeć na świat!
I oczywiście uwieczniać go na zdjęciach, co możesz zobaczyć poniżej:
Jak jej to idzie? Różnie.
Xperia XA radzi sobie przyzwoicie, ale w dobrych warunkach. Gdy tylko słońca zaczyna brakować, przydałyby się jej okulary, co niestety widać. Z ostrością zdjęć bywa różnie, podobnie jest z jasnością uwiecznionych obrazów. Ogólnie tragedii nie ma, ale zbyt dobrze też nie jest.
Jak się skończył ten dzień?
Skończył się na tym, że Xperia XA smacznie sobie spała ładując akumulatory, a ja miałem mętlik w głowie. Z jednej strony, ten dzień zaczął się wybornie, w końcu nie codziennie śpi się z taką pięknością. Z drugiej, ciężko jest mi znaleźć jakieś plusy mojej tymczasowej partnerki. Ma całkiem dobre oko, daje też radę jeśli chodzi o wielozadaniowość, ale pod każdym względem jest ona po prostu „całkiem w porządku”.
Cieszę się, że Japończycy pokazali ten model, ponieważ to świetny dowód na to, że umieją stworzyć prawdziwą ślicznotkę. Niestety na razie jest to po prostu fajna blondynka, która po czasie stałaby się dla mnie bardzo nijaka. Dobra na jakiś czas, ale zdecydowanie to za mało na długotrwały związek. Cóż, może jej następczyni lepiej trafi w moje serce.
Sony Xperia XA przyjechała do mnie za sprawą Sony Mobile Polska, ale nie miało to żadnego wpływu na naszą randkę.
View Comments
Samsung ma JAJA!
Jestem facetem, więc lubię gdy na randkę ze mną przychodzi prawdziwa ślicznotka....