SzklanySamuraj.pl

Nie dziwie się, że producenci chcą żeby ich smartfony miały jak najwyższe wyniki w benchmarkach. Tylko czemu my się tym przejmujemy, skoro to nie ma sensu?

Nawet jak nie mam czasu o wszystkim pisać, to staram się być na bieżąco z nowinkami technologicznymi. Oczywiście sporą część newsów zdominowały plotki o Galaxy S8, który zostanie zaprezentowany już za kilka dni (a dokładniej to 29 marca). Nie wiem jak Ty, ale ja wiem już praktycznie wszystko o nadchodzącym modelu. Nie jest to trudne, ponieważ liczba przecieków jest monstrualna, ale gdzieś we mnie siedzi jeszcze nadzieja, że Samsung czymś zaskoczy. Czy tak się stanie? Zobaczymy.

Dziś chciałbym skupić się na jednej informacji, a mianowicie wyniku w benchmarku AnTuTu, który wyniósł 205 tysięcy punktów (via bgr.com). Zanim jeszcze zobaczyłem film z nagraną całą procedurą testową, przeczytałem o tym na dziesiątkach blogów. Ok, rozumiem, że to chwytliwy temat. W końcu dotychczasowy rekordzista, czyli iPhone 7 Plus, został zepchnięty na drugie miejsce. Co prawda jeszcze nieoficjalnie, ale już za kilka dni Apple nie będzie miała najwydajniejszego smartfona dostępnego na rynku. Samsung Galaxy S8 będzie rządzić i wcale mnie to nie dziwi, że zarówno fani, jak i przeciwnicy tłumnie zaczęli o tym pisać/czytać.

Dziwi mnie natomiast, czemu nadal tak bardzo jaramy się benchmarkami

Dla mnie pierwszym i ostatnim powodem patrzenia na nie z OGROMNYM dystansem jest fakt, że producenci już nie raz specjalnie podkręcali swoje urządzenia właśnie dla benchmarków. Takie smartfony nie były wydajniejsze w codziennym użytkowaniu czy grach, one miały po prostu wykręcić wyższy wynik w określonych aplikacjach. Ostatnio został na tym przyłapany OnePlus, ale w przeszłości inni producenci – z Samsungiem i HTC na czele – również stosowali takie praktyki.

Już powyższy akapit powinien przekonać wszystkich, że poleganie na cyferkach jest nic nie warte. Kto wie czy obecne wyniki są realne czy po prostu producenci sprytniej optymalizują swoje urządzenia pod benchmarki.

No dobra, ale co jeśli wszystko jest z wynikami w porządku. Czy w takim razie warto ufać testom syntetycznym?

Nie warto, ponieważ benchmarki to specjalnie zaprojektowanie aplikacje, nie przekładające się na realne użytkowanie!

Dla przeciętnego użytkownika, dużo ważniejsze jest to jak dany smartfon sprawdza się w codziennej pracy, a nie jaki wynik może wykręcić w benchmarku. Gdyby te rezultaty przekładały się na normalną pracę, to uznałbym, że warto być z nimi na bieżąco, ale tak nie jest.

Świetnym przykładem znów jest Samsung, którego poprzednie modele z serii Galaxy królowały w takich testach, a użytkownicy i tak narzekali na „mulenie”. Teraz już jest lepiej, ale przez długi czas Koreańczycy mieli bardzo ciężką nakładkę systemową, która potrafiła spowolnić nawet bardzo wydajne urządzenie. Właśnie przez to wszystkie testy syntetyczne można wsadzić sobie głęboko w… plecak.

Weź co najmniej średniaka, będziesz zadowolony!

W dużym uproszczeniu, tak właśnie mógłbym Ci poradzić. Producenci w większości ogarnęli swoje nakładki, a przeciętnemu użytkownikowi nie jest potrzebny benchmarkowy rekordzista. Średniak to przeważnie rozwiązanie rozsądne i zadowalające, przynajmniej jeśli chodzi o codzienną pracę. Wydanie większej kwoty warto rozważyć jeśli chce się mieć dłuższe wparcie, lepszy aparat, większy wybór dodatków i jeszcze kilka innych drobnostek. Dla zadowalającej wydajności nie trzeba wydawać 3000 złotych, dlatego rezultaty w benchmarkach to jedynie ciekawostka, a nie przydatna informacja.

I tak polecam na nie patrzeć.


Nie bój się skomentować! W końcu jesteśmy tutaj, żeby pogadać, prawda? 

Możesz także zrobić to na FanPage lub w specjalnej grupie dla fanów Xperii!


Zdjęcie: RyanMcGuire

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post