SzklanySamuraj.pl

Instalacja systemu to coraz częściej tylko kilka kliknięć, więc nie gdy coś nie działa nie chce mi się szukać problemu. Smartfony mnie tak rozleniwiły!

Kilka dni temu pisałem Wam o tym, że dla mnie komputer może mieć tylko jedną cechę: ma działać! Stworzyłem tamten tekst przy okazji instalacji Windowsa 10 na moim Asusie T100, który szybko zniknął z tej hybrydy. W dużym skrócie system tak lagował, że był nieużywalny, a dla mnie jest to coś dyskwalifikującego. Asus T100 oraz mój nowszy nabytek jakim jest Lenovo Y50-70 to przede wszystkim narzędzia do pracy. Oczywiście oglądam na nich też filmy, słucham muzyki i czasem nawet w coś zagram, ale one mają działać. Wszystkie dodatkowe bajery to ich plusy, ale nie są one wymagane. Dlatego pozbyłem się Windowsa 10. Na nim nie mógłbym korzystać z Asusa i tyle.

Oczywiście mogłem poszukać rozwiązań w sieci, bawić się ustawieniami, modyfikować, wgrywać wszystko od nowa, formatować i pewnie mogłem zrobić jeszcze setki innych czynności, dzięki którym Asus działałby lepiej. Może nawet znośnie. Problem jest jeden…

Ja nie mam na to czasu

Z racji tego, że piszę o smartfonach często jestem użytkownikiem wczesnych wersji nowego oprogramowania. Sprawdzałem na mojej Lumii 520 Windows 10 Mobile (tak mnie odrzucił, że do tej pory mam drgawki), a gdy pojawił się Android 5.1.1 KitKat na Xperii M2 to bez zastanowienia rzuciłem wszystko, żeby zainstalować tę aktualizację. Telefon też jest dla mnie narzędziem pracy i ma działać, ale w wypadku telefonów jestem skłonny przymknąć oko na niektóre niedoróbki.

Na komputerze nie ma na to miejsca. Tak jak pisałem, może i byłbym w stanie przyspieszyć mojego Asusa, ale zachowałem się jak przeciętny użytkownik, który nie dał Windowsowi 10 szansy i skreślił go za pierwsze wrażenia. Kurczę, pewnie wielu blogerów będzie się dziwić, ale dla mnie to świetne podejście do sprawy. Niestety teraz jestem dość zarobiony i nie mam czasu, żeby naprawiać swój system. Kiedyś to wyglądało oczywiście inaczej, ponieważ instalacja była tylko początkiem długiej drogi stawiania Windowsa. Mam komputer już kilkanaście lat i zdaję sobie sprawę, że często to kilka godzin zabawy, żonglowania płytami i szukania rozwiązań w gazetach, u znajomych czy potem internecie. Dobrze wspominam te czasy, ale…

Smartfony mnie rozleniwiły

Teraz wygląda to przeważnie tak, że dostaję powiadomienie o nowej wersji systemu, zatwierdzam instalację i po kilkunastu minutach wszystko śmiga. Jest to tzw. aktualizacja OTA (over the air), czyli taka, która nie wymaga podłączenia do komputera. Ja co prawda w swojej Xperii M2 nie mogłem się jej doczekać, dlatego podłączyłem ją do notebooka, ale nadal sam proces wymagał ode mnie kilku kliknięć i po prostu czekania. Żadnej zabawy w sterowniki, poprawki czy cokolwiek takiego. Klikam i jest, proste.

Przez to stałem się trochę technologicznym leniem. Chcę mieć podane wszystko na tacy, a jak napotykam problem to kalkuluje. W przypadku Asusa wyszło mi, że nie mam zamiaru tracić czasu na szukanie rozwiązania – szczególnie, że nie wiem czy bym je znalazł – ponieważ nie potrzebuję do szczęścia Windowsa 10. Kilka bajerów więcej i tyle. Od razu ostrzegam, jeśli chcecie mi powiedzieć, że zmian jest sporo i warto przejść na dziesiątkę muszę napisać jedno: Spoko, ale są mi one zbędne. Ja używam T100 do pisania. WordPress mi tutaj śmiga, Word też, więc więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne.

Jeśli mam kilka godzin poświęcić na zabawę z Windowsem to wolę je przeznaczyć na napisanie nowego tekstu lub nawet kilku. Po prostu nie jest to dla mnie gra warta świeczki i tyle. A skoro nie widzę w tym sensu, to odpuszczam, tak po prostu.

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post