SzklanySamuraj.pl

Jednym z najpopularniejszych trendów w mobilnej fotografii jest nakładania różnych filtrów. Wcale mnie nie dziwi, bo nawet bez Instagrama sami to robimy od lat… w naszych głowach.

Co jest jednym z elementów wyróżniających Instagrama? Moim zdaniem do niedawna były nim kwadratowe zdjęcia, ale oprócz tego nie można zapominać o filtrach. To chyba własnie ta aplikacja sprawiła, że są one tak popularne. Co więcej ten fenomen nie dotyczy już tylko tej aplikacji, ani nawet innych portali społecznościowych czy programów graficznych. Filtry coraz częściej towarzyszą nam w życiu codziennym, a jeśli tego jeszcze nie zauważać, to niedługo może zmienisz zdanie.

Piszę ten tekst, ponieważ ostatnio tworzyłem wpis o jakimś chińskim smartfonie, który mógł umieszczać filtry na robionych przez nas zdjęciach. Niby nic wielkiego, ani odkrywczego, ale skłoniło mnie to do zastanowienia się nad tym, czy rzeczywiście potrzebujemy filtrów w życiu.

Moim zdaniem TAK!

Pierwszym i największym winowajcą takiego stanu rzeczy jesteśmy my sami, a dokładniej nasze wspomnienia. Postarajcie się przywołać teraz jakieś przyjemne wydarzenia z przeszłości. Prawdopodobnie towarzyszą im emocje, a przez to świat w tamtej chwili jest nieco piękniejszy, niż był naprawdę. Może to jest wyprawa nad morze z drugą połówką, która w głowie wygląda na idealny weekend rodem z najlepszych komedii romantycznych. Co z tego, że tak naprawdę woda była zimna, cały czas wiało, a ryba w smażalni pamiętała poprzedni sezon. Pewnie już rozumiecie o co mi chodzi. Nasze wspomnienia byłyby nijakie dla postronnych, ale dla nas są wyjątkowe, ponieważ sami sprawiamy, że są bardziej kolorowe, a przez to ciekawsze. Na podobnej zasadzie działają filtry na zdjęciach.

Ich zadaniem najczęściej ma być podkoloryzowanie zdjęcia tak, żeby wyciągnąć z niego najważniejsze rzeczy. Jeśli to ma być najmroźniejsza zima jaką pamiętamy to niebieski odcień fotografii nada się idealnie, za to lekka czerwień będzie świetna, gdy akurat będziemy na wycieczce w ciepłych krajach. Na taki pomysł wpadła chociażby firma Tens, która sprzedaje okulary z filtrami podobnymi co na Instagramie. Mówi się, że ktoś patrz na świat prze różowe okulary, ale to stwierdzenie nigdy nie było bliższe prawdy, tylko zamiast różu można wybrać sobie odcienie jak z aplikacji do edycji zdjęć. Głupota?

Moim zdaniem geniusz!

Takie okulary sprawiają, że nasze życie może być trochę bliższe temu, co pokazujemy chociażby na Instagramie. Nie od dziś wiadomo, że zdecydowana większość osób na portalach społecznościowych udostępnia tylko ten fragment życia, który stawia ich w świetle wiecznie szczęśliwych i radosnych ludzi. Uwielbiam Instagrama (prywatny 0 @Kondux, Technologiczny – @SzklanySamuraj), ale nie wrzucam tam wszystkiego. No cóż, mam jeszcze zbyt nudne życie, żeby wstawiać każdą pierdołę. Może kiedyś to się zmieni, ale na razie pokazuje jedynie wycinek mojej codzienności, przez co niektórzy mogą odebrać mnie nieco inaczej niż jest w rzeczywistości.

Filtry są po to, żeby pokazać lub jeszcze wzmocnić emocje, jakie płyną z danego zdjęcia!

Instagram rozpoczął ten proces, a teraz coraz więcej aplikacji czy urządzeń uświadamia nam, że życie jest przeważnie szare i smutne. Nie chcę brzmieć tutaj zbyt depresyjnie, ale tak jest w większości przypadków. Właśnie dlatego filtry zdobywają taką popularność. Dzięki nim niektóre rzeczy mogą nabrać trochę kolorytu, a my sami chcemy zapamiętać rzeczywistość atrakcyjniejszą niż była naprawdę.

Ten wpis wyjątkowo nie ma jednej konkluzji. To bardziej moje przemyślenia na ten temat i chętnie wysłuchałbym Waszego zdania o filtrach, o tym jak pamiętamy wydarzenia z przeszłości oraz czy takie sami używacie takich elementów upiększających zdjęciach.


Zdjęcie: georgejmclittle 

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post