SzklanySamuraj.pl

W ostatnich tygodniach wszędzie jest głośno o nowych Gwiezdnych Wojnach, więc skoro jestem wpływowym blogerem musiałem się wybrać na seans.

W końcu poszedłem na Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy. Trochę mi to zajęło – wychodziłem z domu już od Świąt – ale w końcu udało mi się trafić do kina i zobaczyć film, o którym w ostatnich tygodniach jest tak głośno. Po seansie miałem masę przemyśleń, więc postanowiłem się nimi z Tobą podzielić.

Nie widziałeś żadnej części? Nie szkodzi!

Ja nie obejrzałem nawet pół filmu z rycerzami Jedi i tymi strasznymi żołnierzami w garnkach na głowie. Miałem ambitny plan, żeby przed pójściem do kina nadrobić wszystkie części, ale jak to zwykle bywa z ambitnymi planami i ten spalił na panewce. Dlatego poszedłem niemal zupełnie goły i wesoły. Niemal…

Nawet jak nie widziałeś żadnej z poprzednich części, to nie powinniście się tym martwić. Gwiezdne Wojny są tak popularne, że jeśli przez ostatnie lata – a szczególnie tygodnie – nie byliście zamknięci w szafie to na pewno wiecie co nieco o tej serii. Sam wyłapałem kilka nawiązań do poprzednich części, a nigdy ich nie widziałem. Jestem przekonany, że gdybym był fanem to co chwilę znajdowałbym sceny przywołujące wspomnienia. Najważniejsze jest to, że…

Bawiłem się świetnie!

Nie podchodziłem do tego filmu emocjonalnie, ale liczyłem po prostu na kawałek dobrego kina. Nie zawiodłem się. Po ponad 2 godzinach wyszedłem z sali zadowolony i nie żałowałem spędzonego czasu. Byłem na pokazie 3D. Efekty robiły duże wrażenie, więc jeśli jeszcze nie widziałeś Gwiezdnych Wojen, to zdecydowanie warto iść na trójwymiar. Co więcej wczułem się w klimat i śmiało mogę powiedzieć, że było fajnie.

No i jeszcze taka jedna pani z republiki była ładna, ale zginęła po 3 sekundach na ekranie. Tyle. Niestety jest też ciemna strona recenzji…

HEADER_IMAGE_ONLY1

Boże, czy Ty to widzisz?!

Nie przeszkadza mi jak filmy są wypchane po brzegi głupotą. Wiesz przecież, że jestem ogromnym fanem Szybkich i Wściekłych, a wraz z każdą kolejną częścią ta seria jest coraz głupsza. We współczesnym kinie jest to nieodłączny element filmów akcji i już dawno przestało mi to przeszkadzać. Niestety, tutaj było pod tym względem tragicznie. Nie chcę nikomu spojlerować Gwiezdnych Wojen, więc tylko zdradzę, że to co nie trzymało się kupy we wcześniejszych częściach jest i tutaj. Poza tym reżyser nie spoczął na laurach i również dorzucił sporo od siebie…

SPOJLER

Jeśli Rey (główna bohaterka) po kilku dniach panuje nad mocą lepiej niż Mistrz Zakonu szkolony przez lata to coś jest nie tak. Nie mówiąc już o tym, że pierwszy lepszy szturmowiec bierze sobie miecz świetlny i również wywija nim całkiem dobrze. Zniszczenie całej planety przez kilka statków? Nie ma problemu. W następnej części BB8 na myśliwcu zniszczy dwie galaktyki, które istnieją od miliardów lat.  

KONIEC SPOJLERA

Wydaję mi się, że wiele rzeczy w Przebudzeniu Mocy zostało zrobione na zasadzie: Bo mogę! One nie mają mieć sensu, ani jakiegokolwiek wytłumaczenia. Po prostu tam są i tyle. Wiem, że wiele z nich to puszczenie oka dla fanów, ale ja nim nie jestem i oceniam film, jako film, a nie zbiór wspomnień i emocji.

rey-star_wars_episode_7-5k-wallpaper-by_lightsabered-5120x2880

Świetna Rey, tak sobie Ren

Rey od samego początku mi się spodobała i to nie tylko dlatego, że jest bardzo piękną kobietą. Ona ma coś w sobie, a to jest dla mnie najważniejsze, co widać po rankingu najpiękniejszych kobiet z Szybkich i Wściekłych. #OglądałbymJąJakReksioSzynkęCzyJakośTak

Po ciemnej stronie mocy jest główny zły, czyli Kylo Ren. Przez pierwszą część filmu niesamowicie mi się podobała ta postać, ale potem czar prysł. Z nim jest trochę jak z dziewczyną poznaną w internecie. Na początku jest dobrze, wydaje się idealna, ale czar pryska na pierwszym spotkaniu. Nie dość, że wizualnie coś nie ten tego, to jeszcze pogadać też nie za bardzo. Z Kylem jest tak samo. Dopóki nie zdjął maski jego kreacja wydawała mi się znakomita, ale potem było coraz gorzej. Poziom fajności spadł o 300%.

Słowem muszę wspomnieć także o Finnie, ponieważ czarnoskóry szturmowiec wywoływał ogromne emocje. Według mnie ten aktor zagrał to naprawdę dobrze i kolor skóry ani mu nie pomógł, ani nie przeszkodził. To była bardzo solidna rola i nie raz wywołał on uśmiech na mojej twarzy. Tyle.

Iść, nie iść?

Ja nie żałuję czasu spędzonego w kinie. Mimo licznych głupot bawiłem się dobrze i jako współczesny film akcji jest to przyzwoita produkcja. Dla fanów zapewne jest ona znakomita, ale jest niestety też bardzo głupia. Z tym trzeba się liczyć idąc do kina. Jeśli oczekujecie ambitnego dzieła, to się ostro zawiedziecie. Istotne jest to, że Przebudzenie Mocy wzbudziło moje zainteresowanie na tyle, że chyba obejrzę poprzednie części. Nawet te sporo starsze ode mnie. No cóż…

Niech Moc będzie z Tobą…

Bo cholernie Ci się to przyda, jeśli chcesz obejrzeć ten film, a jesteś wyczulony na głupotę…


P.S. Mój ulubiony aktor? Daniel Cragi!

aaaa


A jeśli wpis Ci się spodobał i chcesz być na bieżąco to zostaw lajka. Dzięki!


Zdjęcia: 1, 2, 3

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • A moim zdaniem to właśnie Kylo Ren jest postacią godną uwagi – niejednolity, skrócony z samym sobą, ma w sobie wiele ze swoich przodków a dodatkowo taki czarny charakter w SW to coś nowego – po mrocznym Vaderze i zupełnie nieciekawe poprowadzonym Maulu wydaje się świętym wyborem scenarzystów.


    • No nie wiem, jak obejrzę poprzednie części to ocenię jak on wypada na tle pozostałych. Mi się wydał taki sobie, może to ten nos 😛


  • ZygrinZygrin

    Author Odpowiedz

    Ja nie mogę przeżyć że mój ziomek nie żyje 🙁 Co do
    „po kilku dniach panuje nad mocą lepiej niż Mistrz Zakonu szkolony przez lata”

    też mnie to zdziwiło, ale film całkiem sympatyczny, byłem na 3D i się świetnie bawiłem, czekam na kolejną, w między czasie odświeżę sobie całą serie.


  • ZeredZered

    Author Odpowiedz

    Jako fanboy muszę interweniować 😀

    „p okilku dniach panuje nad mocą lepiej niż Mistrz Zakonu szkolony przez lata”

    Może przegapiłeś tytuł filmu? „Przebudzenie mocy” W sensie moc w Rey została przebudzona? O tym mówiła Maz Kanata, że moc woła do niej? To nie o to przypadkiem chodził w filmie?

    Inna sprawa, że Snoke mówi na końcu, że czas zakończyć trening Kylo Rena. Kylo był mistrzem zakonu Ren(nie wiadomo co to jest) a nie mistrzem w użytkowaniu mocy. Dodatkowo stawał do walki ranny.

    „Nie mówiąc już o tym, że pierwszy lepszy szturmowiec bierze sobie miecz świetlny i również wywija nim całkiem dobrze.”

    Tak dobrze wywijał, że w obu walkach zebrał zacny oklep 🙂

    „Zniszczenie całej planety przez kilka statków? Nie ma problemu. W następnej części BB8 na myśliwcu zniszczy dwie galaktyki, które istnieją od miliardów lat. ”

    Nie planety tylko planety zamienionej w broń masowej zagłady zdolnej do niszczenia innych planet, która była właśnie naładowana i gotowa do strzału.


    • Ok, ale przebudzenie mocy to znaczy, że ona będzie tak silna jak ktoś kto trenuje swoją moc od lat? Wyobrażałem sobie, że ona pozna swoją moc, ale będzie się jej uczyć, a nie pokona wieloletniego adepta.

      Wydaje mi się, że jego rana jest jedynym w miarę sensownym wytłumaczeniem. Coś w stylu:
      – Musimy zrobić tak, żeby Rey pokonała Kylo!
      – Ale jak to? Przecież to głupie!
      – Hmmm… To zróbmy, żeby był ranny!

      Ale każdego innego szturmowca Kylo zabiłby samą mocą, a tutaj ledwo wygrał.

      Czy Najwyższy Porządek niczego się nie nauczył? Jakby ja tworzył broń masowej zakłady to zadbałbym o to, że nie można jej zniszczyć tak łatwo. No proszę. To jakby ludzie tworzyli karabiny, tylko były one z masła, które się topi jak będzie świecić na nie słońce


      • ZeredZered

        Author Odpowiedz

        No budowanie super broni do niszczenia planet to sprawdzony wątek, obejrzysz poprzednie części to czoło będzie Cię bolało od facepalmów 🙂


Next Post