SzklanySamuraj.pl

LG X Power to mocny budżetowiec lub dość słaby średniak, który ma przyciągnąć jednym elementem – baterią. Czy poza nią może zaproponować coś jeszcze?

Gdy czytałem o tym smartfonie po raz pierwszy, nie zachwycił mnie. Ciężko zareagować inaczej, gdy dostajemy raczej przeciętną specyfikację zamkniętą w wątpliwej urody obudowie. Nie lubię być brutalny, ale LG X Power to nie jest urządzenie, które rozbudza marzenia technologicznym geeków. Mimo tego postanowiłem spędzić z nim weekend (spędziłem z nim nieco więcej czasu, ale zaraz wyjaśnię czemu akurat te 3 dni są kluczowe) i i chociaż na imprezę nie poszliśmy, to było całkiem ciekawie.

Zanim jednak wyjaśnię o co chodzi, szybki rzut oka na specyfikację:

  • 5,3-calowy ekran IPS o rozdzielczości HD (1280 x 720 pikseli), 277 pikseli;
  • 4-rdzeniowy Mediatek MT6735;
  • 2 GB pamięci RAM
  • 16 GB pamięci wbudowanej + MicroSD;
  • 13-megapikselowy aparat główny z przesłoną f/2.2;
  • 5 Mpix na przednim panelu;
  • łączność 4G LTE;
  • baterii 4100 mAh;
  • Android 6.0 Marshmallow;
  • wymiary: 149 x 75 x 7,9 mm,
  • waga: 139 gramów.

Weekend z LG X Power

Jak już mówiłem, X Power nie zachęca specyfikacją, ale jeden element zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan, a jest to bateria o pojemności 4100 mAh. Stwierdziłem, że zasługuje ona na szczególne potraktowanie, ale jak pewnie wiecie, nie przepadam za testami w specjalnie przygotowanych warunkach, które często tak naprawdę niewiele dowodzą. Dlatego naładowałem telefon do pełna, a potem odłączyłem go w piątek o godzinie 8:30.

Przez weekend korzystałem z niego normalnie, tzn. podłączyłem Instagrama, Facebooka, Messengera, maila, menadżer stron i Spotify. Przez cały czas sprawdzałem na nim powiadomienia, a trochę ich bywa. Może żadna ze mnie gwiazda, ale każdego dnia zawsze te kilka osób napisze. Słuchałem też muzyki, gdy jechałem do pracy i gdy z niej wracałem. Codziennie wychodziło tego jakieś 40 minut. No i oczywiście robiłem też trochę zdjęć, a także… grałem w Pokemony!

Tego ostatniego bałem się najbardziej, ponieważ Pokemon Go to prawdziwy zabójca baterii. Oprócz ciągle włączonego ekranu, nieprzerwanie działa połączenie z siecią oraz lokalizacja. Oczywiście można na tym ostatnim nieco oszczędzić (są różne tryby działania w ustawieniach), ale u mnie tylko maksymalna dokładność się sprawdzała (na jakimkolwiek telefonie), co oczywiście wiąże się z największym obciążeniem ogniwa.

No dobre, w Poksy grałem codziennie po kilkadziesiąt minut, mniej więcej tyle samo ile słuchając muzyki. Nie jest to specjalnie dużo, ale w większości telefonów nawet pół godziny, potrafi zabrać sporo energii.

To ile wytrzymał LG X Power?

Tak jak już mówiłem, od ładowarki odłączyłem LG-ka w piątek o 8:30. Podczas tego testu oczywiście w żaden sposób go nie podładowywałem. Zrobiłem to dopiero w niedzielę około godziny 19:30, czyli…

Smartfon wytrzymał 59 godzin!

Dużo, mało? Dla mnie jest to bardziej niż satysfakcjonujący wynik. Większość smartfonów, które testowałem w ostatnich miesiącach nawet nie zbliżała się do podobnego rezultatu.

A co poza baterią?

No i tutaj zaczynają się schody.

LG X Power nie powala wyglądem…

Ciężko nazwać ten model ładnym, na szczęście nazwanie go brzydkim również nie byłoby sprawiedliwe – to po prostu typowy średniak jeśli chodzi o wygląd. Ramka – która jak strzelam miała dodawać mu uroku – również prezentuje się przeciętnie. Z wykonaniem jest nieco lepiej, ponieważ sprawiał on wrażenie w miarę solidnego, oczywiście jak na plastik. Rozumiem taki ruch, ale szkoda, że Koreańczycy nie zdecydowali się na żaden szlachetniejszy materiał.

Model ten ma dość spory, ponieważ aż 5,3-calowy ekran o rozdzielczości HD. Dla mnie zagęszczenie pikseli stoi na zadowalającym poziomie, ale oczywiście 277 pikseli na cal nie jest porażającym wynikiem. Co do panelu IPS, ponownie nie mam się czym zachwycać. To przyzwoity wyświetlacz, ale jego jasność mogłaby być nieco wyższa. Mimo tego, nie chciałbym go za to krytykować, ponieważ to sprzęt za 700 złotych. Za takie pieniądze jest to do przyjęcia.

… a specyfikacja jest po prostu OK.

Na papierze, specyfikacja nie powala. W rzeczywistości, jest wystarczająca do sensownego działania i nie tylko. Można nawet pograć w bardziej wymagające produkcje. Największym plusem jest zastosowanie 2 GB pamięci RAM, ponieważ każda mniejsza pamięć byłaby zabójstwem dla tego urządzenia.

Zdjęcia również są w porządku

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to byłaby to mała jasność na niektórych, nawet dziennych, zdjęciach. Poza tym ten aparat sprawdza się zadowalająco jak na tę półkę cenową. W przybliżeniu widać szumy czy braki szczegółów, ale dla przeciętnego użytkownika, który zrobione zdjęcia i tak pokazuje głównie na telefonie, nie będzie o ogromny problem. Przy dobrym oświetleniu i odrobinie zabawy można uzyskać przyzwoite efekty, co możecie zobaczyć poniżej:

LG X Power to smartfon stworzony w jednym celu… i radzi sobie z nim zaskakująca dobrze!

Czytając moją recenzję możecie odnieść wrażenie, że ten telefon nie jest zbyt dobry. Większość rzeczy była w nim po prostu przeciętna, ale warto pamiętać, że on kosztuje około 700 złotych. Patrząc przez pryzmat ceny, wygląda to już zupełnie inaczej. Powiedziałbym nawet, że to dość ciekawa propozycja, ale dla konkretnej grupy odbiorców.

LG X Power dostał jedno zadanie – miał długo działać na baterii. Podczas moich testów tak właśnie było, więc śmiało mogę powiedzieć, że spełnił swoje zadanie. Jeśli czas pracy jest dla Ciebie kluczowy, powinieneś wziąć go pod uwagę przy kupnie smartfona. W każdym innym przypadku, wybór na rynku jest ogromny i na pewno znajdzie się coś lepszego.


Nie bój się skomentować! W końcu jesteśmy tutaj, żeby pogadać, prawda? 

Możesz także zrobić to na FanPage lub w specjalnej grupie dla fanów Xperii!


Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • LukaszLukasz

    Author Odpowiedz

    Dobre masz te recenzję,lepsze niż na innych portalach, tam stały się sztuczne i plastikowe,a tutaj…… jest inaczej. Fajnie się czyta to co piszesz, jest prosto ale złożone w całość .Szkoda że więcej ludzi tu nie zagląda bo można by było zrobić dobrą alternatywę,dla nudnych już spiders web i antyweb,chociaż ten ostatni jeszcze nie zszedł tak na dno, jak ten pierwszy:-). Pisz dalej.


    • Dziękuje za ten komentarz <3

      Właśnie dzięki takim opiniom nadal chcę mi się pisać. Będę dalej działać, a może kiedyś nawiążę walkę z tymi dużymi 😉


Next Post