SzklanySamuraj.pl

Przy adaptacjach wiele osób rzuca hasłami, że książka jest dużo lepsza lub, że to film pokazał potencjał tego dzieła. Więc co tak naprawdę jest lepsze?

Książka

Książki mają wiele zalet, ale chyba najważniejszą jest to, iż to Ty razem z autorem tworzysz przedstawiony świat. Pisarz opisuje jak on to widział, ale to nie znaczy, że musisz widzieć dane sytuacje dokładnie tak samo. Zróbmy mały test:

„Wtem wszedł on do gospody, w której światło dawały tylko świece przywieszone pod sufitem. Spokojnie rozejrzał się po gościach i chociaż – ze względu na panujący mrok – większość ukrywała swoje twarze w cieniu zobaczył kilku starych, dobrych znajomych. W powietrzu unosił się zapach potraw z jego dzieciństwa. Tworzyło to odrobinę dziwną kompozycję z ciszą, która rzadko była spotykana w takich miejscach. Postanowił wejść dalej i skierował swoje kroki w stronę karczmarza…”

Nie uważam siebie za pisarza, ale to tylko przykład na którym chciałbym popracować. Zanim przejdziecie do następnego zdania wyobraźcie sobie jeszcze raz gospodę, o której pisałem.

Macie już? Jaka ona jest?

Jest to smutna buda, w której panuje mrok, a większość osób ukryta jest w cieniu? A może to klimatyczna gospoda, która spowita jest pięknym zapachem oraz przyjemnym światłem świec? Nie ważne, którą odpowiedź wybraliście to macie rację!

Pisząc te słowa miałem w głowie obraz jakiejś karczmy, ale podrzuciłem Ci tylko tylko kilka wskazówek jak ona wygląda. Tak naprawdę, czytając te słowa, rozwiązujesz zagadkę w swojej głowie i co najważniejsze, zawsze wygrywasz. Czytając ten sam, krótki fragment mógłbyś stworzyć kilkanaście różnych wersji gospody i każda z nich byłaby prawdziwa. Przewagą książek jest to, że autor jedynie opisuje ten świat, ale tak naprawdę to Ty go tworzysz od zera.

Film

Czy przy takim opisie książek filmy mają jakiekolwiek szanse? Oczywiście, że tak. One po prostu skupiają się na innych rzeczach. Ile czasu zajmuje Ci przeczytanie 300-400 stronicowej książki? Pewnie z kilka godzin, a czasem i dni jak nie możesz poświęcić się temu w całości. A film? To samo dzieło można zmieścić w dwóch godzinach materiału.

Przewagą filmu jest to, że przeważnie znajdziesz w nich „samo mięso”, czyli tylko najważniejsze rzeczy. Jest on streszczeniem książki, które ubrane jest w ładne obrazki i znajome twarze aktorów. Oglądając ekranizację jakiegoś dzieła, patrzysz na wyobrażenia kilku osób, które tak widziały dany świat w książce. Jest to z jednej strony minus, ponieważ wyobraźnia nie masz szans na rozwinięcie skrzydeł, ale jednocześnie dostajesz dopracowany (a przynajmniej tak powinno być) twór, w którym ktoś zadbał o to, żebyś zobaczył ciekawą wizję wydarzeń z książki.

Książka daje Ci możliwość wspólnego tworzenia z autorem, ale film pozwala zobaczyć rzeczy, na które sam mógłbyś nigdy nie wpaść.

Ale czym byłby dobry wpis bez odpowiednich przykładów? Dlatego na widelec wziąłem dwie świetne serie: Harry’ego Pottera i Władcę Pierścieni.

il_fullxfull.130920267 (1)

Harry Potter

Przeczytałem wszystkie książki o przygodach młodego czarodzieja i jest to moim zdaniem jedna z lepszych serii jaka kiedykolwiek powstała. Historia jest wciągająca, postacie są zróżnicowane, ale najważniejszy jest sam styl książki, którą pochłania się błyskawicznie. Każda strona jest przyjemnością, która znika po kilku sekundach, a zaraz pojawia się następna. Nawet kilkusetstronicowe części są do przeczytania w kilka godzin, ponieważ najzwyczajniej nie można się od nich oderwać. Rzekłbym nawet, że fabuła tam jest iście filmowa, ponieważ rozwija się bardzo szybko.

A filmy? Również znakomite! Nakręcone z dużym rozmachem i pasujące do każdej z książek swoim klimatem. Świetnie dobrani aktorzy i piękne scenerie to tylko ich niektóre zalety. Po każdym filmie nie ma się wrażenia straconych dwóch godzin, a najlepiej chciałoby się od razu obejrzeć następną część.

Zarówno książka jak i film to znakomite dzieła, ale moim zdaniem to dzieło pisanie tutaj wygrywa. Ciężko jest mi coś zarzucić ekranizacjom, ponieważ są świetne, ale pierwowzory są po prostu lepsze. Mało jest dzieł, pisanych na kilkaset stron, które nie tylko nie nudzą, ale wciągają po czubek nosa. Jak tylko będę miał trochę więcej wolnego czasu to chętnie przypomnę sobie całą serię, książkowo i filmowo.

Władca Pierścieni

3 świetne książki, które prowadzą nas przez Śródziemie i opisują przygody Hobbita, który jak wiesz musi zniszczyć pierścień. Długie opisy pobudzające wyobraźnie, interesujące wątki poboczne i akcja, którą potrafi wciągnąć na długie godziny. Dla fanów fantasy to pozycja obowiązkowa.

Film to również dzieło znakomite, które warto obejrzeć nawet jak się nie czytało książki, ani nie przepada za fantasy. Kolorowa kraina, doskonali aktorzy i epickie sceny, które zapadają w pamięć na długo. Bardzo zgrabnie opowiedziana historia pokazuje najważniejsze wydarzenia i nie nudzi. Ciągle coś się dzieje i nie ma nawet czasu, żeby przegryźć popcorn.

Tak jak poprzednio zarówno książka jak i film są warte uwagi, ale tutaj wybieram telewizor i kilka godzin świetnej zabawy. Lubię takie filmy – chociaż żadnym znawcą fantasy nie jestem – ale nawet przeciwnicy takich klimatów znajdą coś dla siebie. Epickość aż wychodzi z ekranu. Przez pierwowzór – przyznam uczciwie – ciężko było mi przebrnąć. Rozbudowane opisy potrafią pobudzić wyobraźnie, ale często nie pozostawiają pola do popisu i są zwyczajnie za długie. Wszystko jest to tak opisane, że nie ma czego sobie wyobrażać. Na początku poległem w połowie pierwszego tomu, ale potem nadrobiłem. Dlatego uważam, że warto zapoznać się z książkami, ale tutaj wybieram film

Książka czy film?

To zależy od wielu czynników i jeśli ktoś Ci kiedyś powie, że wszystkie adaptacje są gorsze od książek lub odwrotnie to najwyraźniej mało w swoim życiu czytał lub oglądał. W większości wypadków warto znać i pierwowzór i adaptację, ponieważ często są to dzieła, które się świetnie uzupełniają. I z takim wnioskiem chciałbym Cię zastawić.


Zdjęcia: 1, 2

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • MargoMargo

    Author Odpowiedz

    Dla mnie książka będzie zawsze o oczko wyżej od filmu. Lubię pobyć z jej bohaterami trochę dłużej niż te 2-3 filmowe godziny. Oba przytoczone przez Ciebie przykłady są świetnym zobrazowaniem starcia książki vs filmy. Uważam jednak, że we Władcy Pierścieni zabrakło wielu ciekawych wątków. Przykładowo postać Toma Bombadila został kompletnie pominięta. I tu właśnie objawia się potęga słowa pisanego. Muszę jednak przyznać, że dzięki wielu ekranizacjom sięgnęłam po niektóre wcześniej mi nieznane tytuły np. Igrzyska Śmierci czy Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. A np. ekranizacja Ojca Chrzestnego jest równie dobra jak książka. Pozdrawiam!


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Tom był bardzo ciekawą postacią w Władcy Pierścieni, ale coś niestety zawsze trzeba wyrzucić w adaptacji.*
      Jeżeli książka jest bardzo dobrze napisana to film ma ciężkie zadanie, żeby jej dorównać, ale teraz często wiele książek jest napisanych po prostu OK.

      * No chyba, że to jest Hobbit gdzie zamiast wyrzucać dodają masę nowości 😉


      • MargoMargo

        Author Odpowiedz

        No tak, Hobbit został rozciągnięty w filmie do granic możliwości. Wątek miłosny krasnolud – elfka jest ekhm… z dupy.


        • KonduxKondux

          Author Odpowiedz

          No może trochę jest na siłę dodany ten wątek, ale jaki piękny uśmiech ma ta elfka 😛


          • MargoMargo

            Author

            No fakt. I elf też był niebrzydki 😀


  • Staram się nie ograniczać interpretacji do lepsze gorsze niż. Każde z tych mediów jest całkiem inne. Nie gorsze, nie lepsze. Inne.
    A rozstrzał między oczekiwaniami od książki do filmu podejrzewam, że bierze się w dużej mierze z naszego przywiązania do danej historii.
    Ja najpierw zobaczyłam zarówno pierwszą część LOTR jak i Harrego Pottera a dopiero potem chwyciłam za ksiażki. W przypadku LOTRa zrobiło to o tyle, że nie odpuściłam książki po pierwszych 30 stronach na których akcja była równie wartka co w Nocach i Dniach albo Nad Niemnem.
    Z kolejej strony moim najukochańszym cyklem Fantasty jest Miecz Prawdy. Niektóre tomy czytałam po trzy razy. Moje oczekiwania wobec ekranizacji były tak wysoko, że tylko ekipa od GOT lub LOTR byłaby w stanie mnie jako tako zadowolić w przekazaniu na ekran tej opowiesci.
    Z nastepnej strony, ukochany film K-PAX. Dzięki Kevinowi Spacey i Jeffowi Bridgesowi te postaci naprawdę ożywają i są jakieś. Bo w książce były płaskie. Zupełnie odwyrtka 😉
    Odbiór jednego medium nad drugim zależy od bardzo wielu czynników. Dlatego wydaje mi się; nie ma jednej odpowiedzi an pytanie „co jest lepsze” 🙂


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Ja chwilami z trudem przebijałem się przez kolejne strony LOTR, ponieważ niektóre opisy były dla mnie zdecydowanie przydługie.
      No i przypomniałaś mi, że niedługo na ekrany zawita 4 sezon GOT 😀 Już się doczekać nie mogę 😉


      • Fakt momentami bywa ciężko. Ale widząc, że zaraz się bedzie działo jakoś tak łatwiej się przedzierać przez te literki. W przypadku takiego nad niemnem nie dość, że nie było podstaw do nadzieji to i żadna kolejna czytana strona nie sprawiała, że się rodziła. Po prostu było wiadomo, że trzeba się przedrzeć przez setki stron opisów rosnącego żyta. A tu przynajmniej była nagroda w postaci dialogów, akcji, wojny. No czegoś co sprawia, że wertujesz kolejne strony z szybkim oddechem i głosnym biciem serca „co dalej” 🙂


      • yendzayendza

        Author Odpowiedz

        ja podobnie, zwłaszcza w dwóch wieżach 🙂

        dla mnie mistrzem słowa pisanego w fantasy jest Sapkowski. koleś nawet trawę potrafi opisać interesująco 😉

        ale film/serial spieprzyli koncertowo, czego do tej pory przeboleć nie mogę. jego książki potrzebują na prawdę sporego budżetu i umiejętności, żeby zostały dobrze zekranizowane.


        • KonduxKondux

          Author Odpowiedz

          Sapkowski <3 Uwielbiam całą serię Wiedźmina, czyta się genialnie.
          Taki Wiedźmin zrobiony przez twórców Gry o Tron 😀


          • yendzayendza

            Author

            Marzenie!
            właśnie skończyłam odświeżać sagę po raz enty i zaczęłam 'sezon burz’ 🙂


          • MargoMargo

            Author

            Saga o Wiedźminie… O yes! Nie wiem jak można była aż tak spartolić jej ekranizację. Marzę by gdzieś tam w hAmeryce ktoś wpadł na pomysł nakręcenia filmu ponownie.


          • yendzayendza

            Author

            ja bym chętnie sama to zrobiła – dajcie mi tylko duuuży budżet 😀


  • Nie żałuję, że najpierw przeczytałam serię pani Rowling, bo dzięki temu miałam wykreowanych swoich bohaterów i szukałam ich odpowiedników na ekranie. Mimo tego, że większość osób zachwyca się nad doborem aktorów, mnie trochę przeszkadzało. Harry za bardzo cieciowaty, Syriusz nie aż tak zmarnowany, jak sądziłam, że będzie. Nawet z Hermioną było coś nie tak. 😉


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Ale Harry już w książce wydawał mi się trochę cieciowaty. A Hermionę dobrze dobrali, chociaż Syriusz racja trochę za „ładny” jak na lata spędzone w Azkabanie 😉


  • AlessaAlessa

    Author Odpowiedz

    Oh! Uwielbiam Harrego Pottera i Władcę Pierścieni. Obie książki przeczytałam jako pierwsze (przed filmami) i mimo rozmachu filmów, które są cudowne i obowiązkowe do zobaczenia, uważam, że w tych obu przykładach książka zawsze będzie książką. Obie książki mają swój niepowtarzalny klimat, ale mają też coś, co ja bardzo lubię, gdy oglądam ekranizację – mają w sobie treść, którą znają tylko ci, którzy uważnie czytają książki. Strasznie ubolewam zawsze, że mimo wspaniałości kina, nie da się robić ekranizacji, które będą trwały 10h, żeby zmieścić wszystko to, co jest w książce 🙂 Choć zdaję sobie sprawę, że umiejętne „zrecenzowanie” książki w formie ekranizacji i ukazania widzowi jej prawdziwego piękna, jest sztuką, to zawsze ubolewam „czemu tak krótko”, „czemu tyle obcięli” itd… Ah, ja głupia! 🙂


  • Bluźnisz z Harrym Potterem (Władcy jeszcze nie czytałam, to się nie wypowiem) 😉 Film w porównaniu do książki jest fatalny. Jest dobrze zrobiony jako sam film, ale, gdy wspomnimy o książce, to sporo faktów, istotnych, zostało wyciętych lub zmienionych w głupi sposób. Nie spotkałam się jeszcze z dobrym filmem na podstawie książki. W dodatku już na etapie nauki w szkole, łatwo było zgadnąć, kto czytał lekturę, a kto oglądał film. W filmach czasem takie bzdury pokazują, wątki mieszają, sceny zmieniają zupełnie. Zgroooooooza po prostu.


    • KonduxKondux

      Author Odpowiedz

      Mi się tam filmy podobały, ale oczywiście były słabsze od książki i sporo w nich pominięto. Niestety taki już urok ekranu, że trzeba kilkaset stron zmieścić w 2 h i przez to sporo pobocznych wątków odpada 😉


      • Nie. No filmy były spoko. Natomiast przy temacie, o jakim piszesz – książki vs filmy, to filmy to dno totalne.
        Ja to rozumiem, ale czasem w ekranizacjach jacyś debile wycinają WAŻNE wątki lub kompletnie zmieniają fakty, a to już nie może być wytłumaczone koniecznością cięcia do czasu seansu…


        • KonduxKondux

          Author Odpowiedz

          No jak ktoś zmienia ważne wątki to racja, tak być nie powinno.
          A Ty bierz się za Władcę Pierścieni bo chętnie usłyszę Twoje zdanie na ten temat 😉


          • Chica MalaChica Mala

            Author

            No właśnie czeka w kolejce do przeczytania. Mam bardzo ładne wydanie w twardej oprawie, ale nie mogę się zabrać. A co ciekawe, Hobbita przeczytałam 😀


  • Harry Potter – zdecydowanie wolę książki od filmów. Być może to trochę moja niechęć do dubbingu, a w takiej wersji poznałam większość części serii, a być może po prostu fakt, że ogólnie książkę jako medium stawiam dużo wyżej niż film w moim własnym rankingu przyjemności 🙂 Nie porwały mnie te ekranizacje jakoś specjalnie. Pierwsze dwie były dobre, bo takie…dziecięco-magiczne, zupełnie jak książki. Trzecia była najlepsza, bo mroczna i z pazurem. A reszta…reszta była. Dwa dni po obejrzeniu szóstej części nie mogłam sobie przypomnieć poszczególnych scen, a mowa o mojej drugiej ulubionej książce w serii.
    Za to jest jedna książka, która przeczytana po filmie nie zachwyciła mnie wcale. Choć dopuszczam możliwość, że to film, gdyby był obejrzany w drugiej kolejności, odebrałabym jako zbyt…swawolnie poczynający sobie z materiałem źródłowym. Mowa o „Gwiezdnym pyle”, filmie, który przeszedł właściwie bez echa, a dla mnie jest bardzo solidną pozycją.
    Bardzo byłabym ciekawa adaptacji „Pana lodowego ogrodu” – tylko nie w stylu Wiedźmina, jeśli można ;D


  • Kochani, gdzie wy szukacie. Harry i Kolesie od Pierścionka to bardzo dobre książki. Filmy też były dobre. Jeśli chcecie zobaczyć film, który jest o niebo lepszy od książki pod każdym względem przeczytajcie sobie „Diabeł ubiera się u Prady”. Takiego badziewia już dawno nie czytałam. Scenarzysta i reżyser za ten film powinni dostać Nobla z literatury. Żeby z niczego zrobić coś tak świetnego. Brawo.


  • Książka pozwala budować własny świat. Nie jestem ograniczona niczym. Film niejako już mnie ogranicza. Żeby było jasne – filmowe adaptacje niektórych dzieł są dobre, ale już wywołują u mnie „mózgowe lenistwo”.


  • LieveGLieveG

    Author Odpowiedz

    Na początku mój mały sekret: nie czytałam Pottera. Nie czytałam też Władcy Pierścieni. Nawet nie oglądałam. :< Wiem, wiem – wstyd i hańba. Ale co tam, mam jeszcze masę czasu, żeby nadrobić. Tak czy siak zdecydowanie wolę książki od filmów. Rzadko kiedy natrafiam na adaptację bądź ekranizację, która byłaby lepsza od powieści. 🙂


    • Ja czasem szukam akurat czegoś na 2 godzinki czystej rozrywki, tak żeby mózg odpoczął i filmy nadają się świetnie w takiej roli 😉

      Pottera polecam w dwóch wersjach, Władce najpierw jako film i jak Ci się spodoba to książkę 😉


  • Szkoda, że nie dałeś przykładu Ojca Chrzestnego Mario Puzo, czy Faraona Bolesława Prusa.


    • Nie czytałem 😉

      Jak coś możesz napisać co o nich sądzisz 😉


      • Ojciec Chrzestny to jedyny przypadek w którym film naprawdę dorównuje książce. Ale by poznać cały zarys fabuły, należy przeczytać książkę, chociaż by dla szczegołów np. dlaczego Luca Brasi siał taki postrach i był osobistym cynglem Dona.
        W Faraonie jest troche inaczej, film dość mocno odstaje od książki pod względem fabuły (cięcia, przeskoki, zakończenie) ale klimat jest, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę scenę w której tytułowy Ramzes siedzi pod prawdziwymi piramidami w Egipcie, zastanawiając się nad ich rolą.


  • MarcinMarcin

    Author Odpowiedz

    O zobacz temat przechwycony ode mnie 😀 Ja o tym samym pisałem na swoim blogu, pamiętam jak mi pomogłeś z delikatną korektą 😀 Na podstawie Kosogłosa hihi pisałem w tedy zaraz po wyjściu z kina materiał mi się nasunął


  • Zdecydowanie książka a potem film. Zagłębiając się w pierwsze sami w wyobraźni tworzymy świat, który słowami nakreślił autor książki. W filmie niestety mamy podaną na tacy wizję reżysera, na którą my już nie mamy wpływu. 😉


  • Myślę, że film raczej nigdy nie pobije książki. 😉 Czytając zwłaszcza papierowe wersje głęboko obcujemy z wizją świata, którą serwuje nam autor. Oglądając film „zmuszamy” się do przyjęcia jako jedynej słusznej opcji wizji reżyserskiej. Dlatego jeśli masz możliwość to warto porównać papier i film. To pozwala stwierdzić co z dwojga jest lepsze. 😉


    • Ja oczywiście zawsze się staram porównać i chociażby w Władcy Pierścieni zdecydowanie stawiam na film, w większości przypadków książka jest lepsza 😉


  • YzojaYzoja

    Author Odpowiedz

    Ja ostatnio bardzo mocno nadrabiam powieści, które zostały zekranizowane, Dawca, Ring, Czerwony Smok, Dorian Gray czy Upiór w Operze. Filmy już widziałam, pewnie nawet nie raz, ale nie zawsze są one gorsze od powieści. Harry ma klimat, i film i książka, do jednego i drugiego mogę wracać nieskończoną ilość razy. Nie umiem wybrać co jest lepsze. Władcy Pierścienia widziałam, ale nie czytałam, bo to kompletnie nie mój klimat. Ale wiem, że ostatnio było coś, co lepiej się oglądało niż czytało, ale w tej chwili sobie nie mogę przypomnieć 🙁
    Marsjanin jako książka mnie urzekł, film jest niezły, ale zdecydowanie gorszy od oryginału.


Next Post