Dziennik #7 – Jestę dziennikarzę, a to mój weekend!
Piątek zaczynam w swoim łóżku. Nie mam dziewczyny, a znajomi mają swoje życie. Przeważnie jem wczorajsze bułki, ale czasem zostaną jakieś resztki z obiadu.
Ten tekst to parodia, nie bierz go na poważnie. Wyjaśnienie jest na końcu.
Rzadko opuszczam swoją pieczarę, ponieważ nie chcę spotykać innych, lepszych i szczęśliwszych ode mnie ludzi.
Weekend na zadupiu
W sobotni poranek piszę do znajomych, żeby wyskoczyć z nimi na jakieś zdrowe śniadanie, ale po chwili uświadamiam sobie, że ja nie mam znajomych, a od pół godziny dzwonię na infolinię firmy produkującej obornik. I tak nie odbierają. Idę do sklepu marki „Sklep”, kupuję 3 bułki i pasztet. Nie wracam do domu, bo i tak nikt tak na mnie nie czeka. Siedzę tak z dwoma żulami do obiadu, którzy za piątaka udają moich przyjaciół. Popołudniu postanawiam zjeść coś na mieście, stawiam na bar mleczny o nazwie „Bar Mleczny”.
Może i nie jest smacznie, ale przynajmniej nie jest też tak tanio.
Potem wracam do domu i oglądam horror klasy C w internecie. Boję się ściągać coś lepszego, ponieważ sąsiad spod 7 powiedział, że właśnie za to przyjechała mu policja. Trochę to dziwne, ponieważ myślałem, że za produkcję narkotyków w garażu, ale zarzekał się, że właśnie za nielegalne filmy. Przy każdej wizycie potwierdza to jego trzygłowy pies, więc ja mu wierzę. Dlatego oglądam film, za który nikogo nie wrzuciliby do więzienia. Jest słaby, ale przynajmniej go już znam, więc nie boję się za bardzo.
W weekend staram się też trochę ukulturalnić. Chciałem nawet iść do teatru, ale zawsze zapominałem spojrzeć o której jest przedstawienie. Raz nawet poszedłem, ale okazało się, że sąsiad powiedział mi o spektaklu z innego miasta. Ale nic straconego, ponieważ i tak nie stać mnie na bilet.
Tak wygląda moja sobota. Niedzieli nie opisuję, bo jak każdy pisarz, potrzebuję czasu na spisanie soboty.
Mój wpis jest parodią tekstu Marty Mach (redaktorki naczelnej „Zwykłego Życia”), który ukazał się na portalu Wyborcza. Przeczytajcie go, a lepiej zrozumiecie powyższy zbitek słów (bo artykułem bym tego nie nazwał).
Zdjęcie: Christoffer Engström
View Comments
Czy obietnice HTC są coś warte? Niestety nie!
Piątek zaczynam w swoim łóżku. Nie mam dziewczyny, a znajomi mają swoje życie....