SzklanySamuraj.pl

HTC U11 bezsprzecznie nie ma się czego wstydzić w stosunku do flagowców innych firm, ale czy może pod jakimś względem być od nich lepszy? 

HTC od dobrych kilku lat robi smartfony, które nie mają na tyle dużej siły przebicia, żeby móc rywalizować z produktami Samsunga, czy ostatnio nawet Huawei’a. To nie oznacza, że są słabsze od konkurentów, przeważnie brakowało im tego czegoś, co przekonałoby do zakupu „nie-fanów” marki. Miłośnicy tajwańskiego brandu wydają się być dość wierni w swoich odczuciach, ale już zadowoleni użytkownicy serii Galaxy, Xperii, iPhone’ów czy czegokolwiek innego, nie mieli raczej żadnego powodu, który przekonałby ich, że HTC będzie lepszym wyborem. Dopiero ten model mógł to zmienić, o czym pisałem już przy jego premierze. Potem do sieci regularnie zaczęły trafiać informacje, że U11 jest szybki, ma świetny aparat i ogólnie jest to urządzenie kompletne.

Czy tak rzeczywiście jest? Postanowiłem to sprawdzić!

Oczywiście, najpierw specyfikacja:

  • 5,5-calowy ekran IPS o rozdzielczości QHD (2560 x 1440 pikseli), 534 ppi;
  • 8-rdzeniowy Snapdragon 835;
  • 4 GB pamięci RAM;
  • 64 GB pamięci wbudowanej + MicroSD;
  • 12-megapikselowy aparat główny z przesłoną f/1.7;
  • 16 Mpix na przednim panelu, przesłona f/2.0;
  • łączność 4G LTE;
  • bateria 3000 mAh;
  • USB typu C
  • czytnik linii papilarnych;
  • wodoszczelność potwierdzona certyfikatem IP67;
  • Android 7.1 Nougat;
  • wymiary 153,9 x 75,9 x 7,9 mm;
  • waga: 169 gramów.

Nie sposób przejść obok niego obojętnie…

Chociażby dlatego, że jest szklany i świeci się jak… no bardzo się świeci. Czy to jednak wada? Moim zdaniem nie.

HTC po latach stosowania metalu w swoich topowych urządzeniach, na dobre odeszło od tego materiału i zaprzyjaźniło się ze szkłem. Pierwsza poważniejsza próba była już przy modelu U Ultra, ale dopiero U11 pokazał jak ładny może być smartfon. Ja dostałem do testów wariant czarny, który jest całkiem elegancki i ogólnie prezentuje się dobrze, ale już od premiery jestem fanem wersji czerwonej oraz niebieskiej. W sumie sam nie wiem, która podoba mi się bardziej.

Warto wspomnieć, że jest on wypolerowany na wysoki błysk, przez co światło świetnie się na nim odbija i chociaż lusterka nie zastąpi to da się w nim przejrzeć. Oczywiście jeśli nie będzie widocznych palców, ponieważ urokiem takiego wykonania jest wysoka podatność na zabrudzenia i U11 nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Przód urządzenia jest już moim zdaniem dużo mniej charakterystyczny, ale w żadnym wypadku nie brzydki. Jest on po prostu standardowy i nie wyróżnia się na tle konkurentów. Pod ekranem znajduje się szybko reagujący czytnik linii papilarnych (moim zdaniem najlepsze miejsce).

Jeśli chodzi o jakość wykonania, jest to flagowiec pełną gębą, co oznacza, że nie ma się do czego przyczepić. Telefon jest idealnie spasowany i od pierwszego kontaktu czuć, że to urządzenie z wyższej półki. Dobrze leży w dłoni, chociaż przez szklane wykonanie jest trochę śliski, ale sam raczej ze stołu nie ucieknie (co się zdarzało w innych smartfonach!).

Jedyny zarzut jaki mam to przycisk POWER, który sprawował się „dziwnie”. Działał nieco opornie i sprawiał wrażenie wadliwego, ale nie miałem możliwości weryfikacji tego w innym urządzeniu, więc nie wiem czy to rzeczywiście błąd mojej sztuki, czy taki jego urok.

Ekran jest w porządku, bardzo w porządku

Wyświetlacz w HTC U11 ma 5,5 cala oraz rozdzielczość 2K, czyli 2560 x 1440 pikseli, a został wykonany w technologii IPS. Bez problemu panel ten wystarczy do wygodnego użytkowania smartfona zarówno pod wieczór, jak i w ostrym słońcu. Jasność, kąty widzenia, odwzorowanie kolorów czy jego szczegółowość stoi na poziomie innych flagowców.

Jedynym jego problemem jest fakt, że jest to bardzo standardowy ekran. Pod tym stwierdzeniem rozumiem fakt, że konkurencja pokazała coś ekstra w tym aspekcie (4K, HDR, proporcja 18:9 itp.), a Tajwańczycy zaprezentowali bardzo dobry, ale jednak zwyczajny panel. Moim zdaniem to powinno wystarczyć, ale gadżeciarze mogą być nieco rozczarowani.

HTC U11 działa perfekcyjnie!

Tajwańczycy wiedzą jak optymalizować swoją nakładkę i to widać po tym modelu. Sprawuje się on genialnie, a wszystko uruchamia się szybko.

Jedynym zarzutem w tej kwestii może być „tylko” 4 GB pamięci RAM, przez co przy większej liczbie aplikacji te pierwsze musiały załadować się na nowo. Tak samo miałem w Xperii XZ Premium, ale już OnePlus 5 z 8 GB RAM sprawdzał się pod tym względem nieco lepiej. To pokazuje, że HTC U11 jest piekielnie szybkim urządzeniem, ale dodatkowe 2 GB pamięci operacyjnej na pewno by mu nie zaszkodziły.

Do kultury pracy nie mam zastrzeżeń, telefon się nie grzał, nawet przy większym obciążeniu przed dłuższy czas.

W kwestii systemu chciałbym wspomnieć jeszcze o fakcie, że do tego tematu Tajwańczycy podchodzą chyba najrozsądniej z całej stawki, ponieważ nie dublują aplikacji odpowiedzialnych za te same funkcje. Jeśli Google ma swoje dobre rozwiązanie (np. aplikacja Zdjęcia, czyli galerię) to nie ma drugiej, która robiłaby dokładnie to samo. To ważne, ponieważ system już na samym początku jest mniej obciążony.

Pod względem baterii – standardowo

Jeśli chodzi o baterię, to HTC U11 nie wyróżnia się ani jakoś bardzo na plus, ani na minus. Przy moim użytkowaniu, cały dzień był standardem, co uznaję za zadowalający rezultat. Często zdarzało mi się dotrwać do końca dnia z kilkunastoprocentowym zapasem, co jest zawsze dobrą prognozą, ponieważ każdemu zdarzają się dni, że i najwytrwalszy długodystansowiec nie daje rady.

Tajwański flagowiec to solidny model, który nie zawiedzie Cię podczas codziennego użytkowania.

Aparat

Wielu fanów HTC może się ze mną nie zgodzić, ale uważam, że Tajwańczycy w poprzednich modelach niemal zawsze dawali ciała w kwestii foto, przynajmniej przy premierze. Czasem było to poprawiane programowo, ale słabe pierwsze wrażenie zostawało. Chociażby przez to nie oczekiwałem cudów, ale z drugiej strony pierwsze opinie budziły duże nadzieję. Dość istotny jest fakt, że U11 nie ma hitu ostatnich miesięcy, czyli podwójnego aparatu. To w końcu tajwańska firma rozpowszechniła to rozwiązanie. Z jednej strony szkoda, a z drugiej patrząc na poniższe ujęcia ten model chyba tego nie potrzebuje:

Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale moim zdaniem HTC U11 robi naprawdę dobre oraz przewidywalne zdjęcia. Tak lubiane przeze mnie Xperie potrafią uchwycić piękny kadr, ale zdarza im się wypuścić takiego fotograficznego potworka, że aż głowa boli. Tajwański produkt jest bardzo równy. No i radzi sobie ponadprzeciętnie, nawet w trudnych warunkach. Zdjęcia są szczegółowe, kolory przedstawiają się naturalnie, a szybkość działania również nie budzi żadnych wątpliwości. Nocne ujęcia również przypadły mi do gustu (ich jasność, szczegółowość oraz relatywnie małe szumy, które widać dopiero na komputerze), co rzadko się zdarza.

Dla bardziej zaawansowanych maniaków fotografii jest możliwość zapisywania zdjęć w formacie RAW.

EdgeSense

Elementem, który miał być kartą przetargową przy zakupie HTC U11, jest ramka reagująca na ściskanie. Na spotach wyglądało to ciekawie, ale czy sprawdza się w codziennym użytkowaniu? I tak, i nie.

Z jednej strony często ułatwia to niektóre czynności, ponieważ nie trzeba gimnastykować swojego kciuka, a wystarczy trochę mocniej złapać telefon. Co więcej, siłę nacisku również się ustawia, więc smartfon raczej „sam się nie ściśnie” w kieszeni czy torebce. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość ustawienia, że zarówno krótkie, jak i długie przytrzymanie urządzenia może uruchamiać różne funkcje, jak chociażby włączania aparatu, zrobienie zdjęcia, uruchomienie latarki, odpalenie wybranej przez nas aplikacji, zrobienie zrzut ekranu itp. Możliwości jest już całkiem sporo, a twórcy cały czas dodają i pewnie jeszcze przez dłuższy czas będą dodawać nowe.

To naprawdę jest świetna funkcja, ale…

Ja się do niej nie zdążyłem przyzwyczaić w ciągu dwutygodniowych tekstów. Może po jakimś czasie nie wyobrażałbym sobie korzystania z telefonu bez niego, ale podczas obcowania z HTC U11 była to dla mnie ciekawostka, a nie coś, z czego regularnie bym korzystał.

HTC w kwestii audio pokazało klasę… i straciło ją jednocześnie!

Rzadko kiedy opisuję możliwości audio smartfonów, ponieważ już jakiś czas temu uświadomiłem sobie, że na ucho nadepnęło mi chyba stado słoni i moje opisy mogłyby być kompletnie nie trafione. W tej kwestii odzywam się tylko wtedy, gdy uważam że rzeczywiście mam coś do dodania. Tutaj są nawet dwa takie elementy.

Pozytywny jest taki, że HTC U11 gra głośno, wyraźnie i przyjemnie dla ucha. Dwa głośniki robią robotę i jeśli akurat będziecie chcieli sobie coś puścić chociażby przy gotowaniu czy w wannie (ten model jest wodoszczelny, co potwierdza norma IP67) to nie będziecie narzekać. Dużo gorzej może być na zewnątrz, ponieważ…

HTC U11 nie ma złącza minijack!

Super, że Tajwańczycy dodają do zestawu świetne słuchawki skanujące nasze ucho ultradźwiękami i dopasowujące do niego muzykę, ale czemu kompletnie pominięto tą małą dziurkę, która czasem znaczy tak wiele (trochę teraz zabrzmiało, jakby wcale nie testował telefonu…)? Możecie mówić co chcecie, ale dla mnie brak gniazda słuchawkowego jest jednoznacznym minusem i będę krytykować każdą firmę, które ślepo pójdzie pod tym względem za Apple.

Co mi po tych super słuchawkach od HTC (swoją drogą są świetne, ale ja wolę nieco większe konstrukcje), skoro nie skorzystam z nich jeśli zapomnę małej przejściówki z USB C na minijacka? Jedno wielkie nic, będę mógł sobie zrobić z nich naszyjnik. Może i jestem nieco staromodny, ale akurat tego gniazda nie chcę się pozbywać, a jego usunięcie to nie jest w żadnym przypadku krok naprzód.

HTC U11 to sprzęt niemal idealny, ale…

Obserwuję tajwańską firmę już od kilku lat i w ostatnich kwartałach sądziłem, że robią świetnie urządzenia, ale zawsze czegoś im brakowało, żeby osiągnąć sukces. Niemal zawsze częściowym problemem był niedostateczny marketing, przez co wiele osób nie zdawało sobie sprawy jak dobre są flagowce tego producenta. Często winić można było również brak rozwiązań, które mówiłyby, że warto postawić na HTC. Samsung z roku na rok stawał się czymś zaskoczyć, a Tajwańczycy – podobnie zresztą jak Sony – pokazywali po prostu cholernie dobre produkty, które niestety nie wprowadzały żadnej rewolucji. Dla fanów takie ruchy były wystarczające, ale do przekonania nowych użytkowników to za mało.

HTC U11 jest pierwszym od lat smartfonem, który nie dość, że wszystko ma na swoim miejscu, to jeszcze prezentuje się świetnie i ma czym zaskoczyć. To telefon kompletny, w którym do szczęścia brakuje mi tylko złącza minijack. Dodatkowo jest dostępny w kilku wariantach kolorystycznych, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Jeśli na niego postawicie, to raczej na pewno będziecie zadowoleni!

  • Wygląd – 1;
  • Ergonomia – 0,5;
  • Ekran – 1;
  • Wydajność – 1;
  • Karta pamięci/Dual SIM – 1;
  • Bateria – 1;
  • Aparat – 1;
  • Cena – 0,5;
  • Zestaw – 0,5 (jest pokrowiec i świetne słuchawki);
  • Bonus (jakieś pozytywne zaskoczenie) – 0,5 (ramka może być dla niektórych genialnym ułatwieniem).

    Łączny wynik – 8 punktów!

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post