HTC U Ultra i U Play, pokazują że Tajwańczycy jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa
HTC zaprezentowało dwa, wyjątkowo świeże smartfony z mocnymi bebechami, ciekawym wyglądem i interesującymi funkcjami. Niestety po raz kolejny skopali to co najważniejsze.
Rok temu zarabiałem na życie jako bloger technologiczny. Jedną ze stałych w moim blogerskim życiu było pisanie o nowościach HTC. Nie wiem czemu – możliwe, że ze złośliwości – ale brałem na siebie każdą premierę tajwańskich urządzeń i niestety niemal zawsze pisałem źle lub w najlepszym wypadku neutralnie. Niestety, ponieważ z co najmniej trzech powodów darzę tę markę dużym sentymentem. Pierwszym jest fakt, że lata świetle temu – gdy smartfony dopiero raczkowały – produkty HTC były dla mnie synonimem luksusu. Przed 2010 rokiem, zdjęcia tajwańskich urządzeń rozpalały moją wyobraźnię i marzyłem o tym, żeby kiedyś było mnie na nie stać.
Drugi powód jest banalniejszy, kocham Tajwan. Właśnie tego producenta najbardziej utożsamiam z tym krajem. O tej miłości możemy jeszcze kiedyś porozmawiać (chcecie? Dajcie znać w komentarzach), ale na razie ważne jest to, że ten kraj ma specjalne miejsce w moim sercu. Ostatni z argumentów jest taki, że moim pierwszym testowym urządzeniem był właśnie przedstawiciel HTC. Dokładniej mówiąc był to model Radar, którego szczerze polubiłem. No dobra, ale dość tych wspomnieć!
Dziś jest o dwóch nowościach, które rozpoczynają serię U. Jest to skrót od You, czyli Ty. Chciałem to wyjaśniać, ale lepiej obejrzyjcie po prostu film promocyjny:
Ważnym ogniwem tych działań jest HTC Sense Companion, czyli wirtualny asystent, który będzie Cię poznawać i na podstawie różnych danych, spróbuje pomóc Ci w życiu codziennym. Czasem doradzi, żeby wyjechać wcześniej do pracy czy zaproponuje dobrą restaurację na wyjeździe. Ogólnie takie rozwiązania stają się coraz modniejsze i nie dziwi mnie ten ruch. Jeśli będzie to działać zadowalająco, jestem ZA!
Wróćmy do telefonów, pierwszym przedstawicielem jest…
HTC U Play
Zaczynam od słabszej z nowości, która została wyposażona w 5,2-calowy ekran FullHD, 8-rdzeniowy procesor Mediatek Helio P10, 3/4 GB pamięci RAM, 32/64 GB pamięci wbudowanej (+ slot na kartę pamięci MicroSD), dwa 16 Mpix aparaty (f/2.0) oraz baterię o pojemności 2500 mAh. Specyfikacja nie powala, ale ciężko jest też na coś narzekać. Takie podzespoły wystarczą zdecydowanej większości osób. Obawiać się można jedynie baterii (zobaczymy jak Tajwańczycy poradzili sobie z optymalizacją) oraz aparatu. HTC różnie sobie radziło z jakością zdjęć w swoich urządzeniach, więc zobaczymy czy tym razem będą mieli się czym pochwalić. Istotne jest to, że ten telefon prezentuje się zaskakująco dobrze (jest też na głównym zdjęciu):
Przypomina nieco Samsungi, ale czy to źle? Było już Apple-podobne HTC, to teraz trzeba było spróbować czegoś innego.
Dobra, ale to nie U Play jest gwiazdą wieczoru. HTC krytykowałem sporo i większość tekstów odnosiła się do flagowców. Było ich zdecydowanie za dużo i często różniły się od siebie szczegółami, co pokazywało, że Tajwańczycy sami nie wiedzą na co mają stawiać. Ok, niektóre modele trafiały na różne rynki, ale to i tak wprowadzało sporo zamętu wśród klientów. Krótko mówiąc, tajwańska firma wypuszczała masę bezsensownych produktów, które nic nie wnosiły. Teraz ma być inaczej, ponieważ portfolio ma zostać ograniczone. Ile w tym prawdy? Zobaczymy za 12 miesięcy, a tymczasem już nie przedłużając przedstawiam Wam gwiazdę wieczoru…
HTC U Ultra
No tutaj to już Tajwańczycy popuścili wodze fantazji, ale tym razem w dobrym znaczeniu tego sloganu.
Model Ultra został wyposażony w 5,7-calowy ekran IPS o rozdzielczości 2K (2560 x 1400 pikseli), 4 GB pamięć RAM oraz 64 GB pamięci wbudowanej (+ slot na kartę pamięci MicroSD). Ponadto model ten ma baterię o pojemności 3000 mAh oraz 16-megapikselowy aparat (z możliwością przełączania na technologię UltraPikseli) na przednim panelu. Zaczyna się dobrze, ale aparat główny może być jeszcze ciekawszy. Ma on co prawda „tylko” 12 Mpix, ale za to w technologii UltraPikseli 2.0 i wielkości pikseli wynoszących 1,55 mikrona. Połączenie dość sporej rozdzielczości i autorskiego rozwiązania może działać bardzo dobrze, szczególnie że znajdziemy w nim jeszcze detekcję fazy, podwójną diodę LED czy przesłonę o jasności f/1.8. Do nagrywania filmów przydatne na pewno okażą się 4 mikrofony nagrywające dźwięk 3D.
Dużo tego, ale Tajwańczycy naprawdę się postarali. Poszli za przykładem LG i – tak jak w LG V10 oraz V20 – w Ultrze znajdziemy drugi ekran, który znajduje się nad tym pierwszym. Zastosowanie również będzie miał podobne (powiadomienia, skróty do aplikacji czy sterowanie urządzeniem), ale to nie jest wada. To bardzo ciekawe rozwiązanie i cieszę się, że ktoś poza Koreańczykami po nie sięgnął.
Jeśli to dla Was nadal za mało, to HTC zapowiedziało także wersję z 128 GB pamięcią wbudowaną oraz ekranem i tylnym panelem pokrytym szkłem szafirowym (standardowy wariant ma Gorilla Glass 5).
A wizualnie? Jeszcze bardziej Samsungowo i jeszcze ładniej:
Na plus warto zaliczyć fakt, że obydwa urządzenia pojawią się Androidem Nougatem.
Jak to u HTC, nie może być zbyt pięknie…
Dla jednych ta bajka zakończy się w miejscu, gdzie napiszę, że obydwa urządzenia nie mają gniazd minijack. Tajwańczycy co prawda dorzucają do nich bardzo dobre słuchawki, ale brak tego złącza jest i tak sporym minusem.
Jeśli to akurat Wam nie przeszkadza, to może ceny pohamują Wasze zapędy. HTC U Play został wyceniony na Tajwanie na 13900 dolarów tajwańskich, czyli jakieś 1785 złotych. Dużo, a do tego trzeba będzie i tak doliczyć podatki, przez co cena w Polsce może niebezpiecznie zbliżyć się do 2000 złotych.
Równie „ciekawie” jest w przypadku modelu U Ultra. Za wersję z 64 GB pamięci Tajwańczycy będą musieli zapłacić 23900 tajwańskich dolarów, czyli jakieś 3100 złotych. Tutaj również nie wolno zapominać o podatkach, które mogą wybić ten model do 3500 złotych. Z jednej strony mógłbym napisać, że takie kwoty powoli przestają dziwić na rynku, ale pozwolić sobie na nie mogą gracze z ugruntowaną pozycją. HTC jej nie ma i musi walczyć ceną jeśli chce się utrzymać, a tutaj tego nie widać. Dodam jeszcze, że wersja ze 128 GB pamięcią to wydatek rzędu 28900 tajwańskich dolarów (ok. 3750 złotych).
Najśmieszniejsze jest to, że dziś mogę napisać to samo, co pisałem przez cały ostatni rok. HTC stworzyło fajne smartfony, ale zdecydowanie przesadziło z ich ceną i nie wróżę im rynkowego sukcesu. Boli to szczególnie przy wersji Play, ponieważ mógłby on powalczyć z innymi urządzeniami. Ultra to trochę taka pokazówka, która ma udowodnić, że Tajwańczycy cały czas są w grze. Na razie się udało, ale czy HTC rzeczywiście pozostanie w grze?
Źródło: HTC (1), (2), Komórkomania (1), (2)
View Comments
Czy film Assassin’s Creed jest rzeczywiście aż tak zły?
HTC zaprezentowało dwa, wyjątkowo świeże smartfony z mocnymi bebechami, ciekawym...