Nie wyobrażam sobie telefonu bez czytnika linii papilarnych i chyba nie tylko ja…
Czytniki linii papilarnych stają się jednymi z najważniejszych dodatków w smartfonach. Potwierdzają to przewidywania analityków, które nieco zaskakują.
Jestem blogerem technologicznym, a to wiąże się z całkiem przyjemną powinnością jaką jest testowanie smartfonów. Czasem są to urządzenia z wyższej półki, czasem nieco słabsze, a i zdarzały się produkty bardzo tanie, od patrzenia na które już bolały oczy. Do prawie każdego z produktów można się przyzwyczaić, a po niektórych zostawały przyzwyczajenia, których ciężko było się oduczyć. Ba, czasem przechodząc na inne urządzenie, moje technologiczne serce krwawiło, gdyż różnica w obydwóch produktach była na tyle duża, że korzystanie z drugiego było prawdziwą męką. Jednym z oczywistych elementów, który staje się powoli standardem jest…
Czytnik linii papilarnych
Pamiętam jeszcze, gdy to rozwiązanie pojawiało się w notebookach, ale chyba nie przyjęło się zbyt dobrze. Nawet teraz, po kilku latach od jego wprowadzenia, sprzętów z czytnikiem jest jak na lekarstwo, głównie to droższe oraz biznesowe produkty.
Z drugiej strony, na rynku smartfonów staje się to coraz popularniejsze rozwiązanie, niezależnie od segmentu rynku. We flagowcach to standard, w średniakach już powoli to staje się oczywistością, a i niektóre budżetowce mają ten dodatek. Cóż, trzeba się liczyć z tym, że już niedługo wszyscy będziemy z tego korzystać, a przynajmniej będziemy mieli taką możliwość i nie są to tylko moje wymysły.
Według analityków Strategy Analytics, na rynek w tym roku trafi 852 milionów smartfonów z czytnikami linii papilarnych, co będzie stanowić 55 procent wszystkich urządzeń. Sprzętów z czytnikami na pleckach będzie aż 42 procent, 37% będzie miało ten dodatek na przodzie, a 17/100 telefonów będzie go miało pod taflą szkła. Dwa procent smartfonów ma mieć czytniki zintegrowane z ekranem, ale ta opcja wydaje się nieco nierealna (no chyba, że Note 8 lub/i iPhone 7S/8 dostaną takie rozwiązanie).
Warto dodać, że według tych samych analityków, w 2020 roku aż 80 procent smartfonów będzie można odblokowywać w ten sposób.
Mówiąc uczciwie, wcale mnie nie dziwią takie wyniki. Tak jak pisałem wcześniej, przy wyborze następnego smartfona, czytnik linii papilarnych jest dla mnie oczywistym dodatkiem. Nie chodzi mi nawet o bezpieczeństwo, ale to po prostu ogromna wygoda przy odblokowywaniu telefonu. Dziennie robimy to co najmniej kilkadziesiąt sekund, więc przyłożenie palca, a wpisanie PIN-u czy narysowanie wzoru to spora różnica.
Cóż, czas zacząć szukać czegoś nowego, oczywiście z czytnikiem… i najlepiej niech będzie z przodu, bo to najlepsze rozwiązanie, prawda?
Źródło: Źródło: Strategy Analytics via Business Korea, Tabletowo, Zdjęcie: ar130405
View Comments
Czy blogowanie to ciężka praca?
Czytniki linii papilarnych stają się jednymi z najważniejszych dodatków w...