SzklanySamuraj.pl

Gwiazdy internetu mają pieniądze, sławę i wszystko czego zapragną. Czy to jest życie idealnie, a może to jedno wielkie kłamstwo?

Zanim odpowiem Wam na tytułowe pytanie muszę przybliżyć sprawę dziewczyny nazywającej się Essena O’Neill. Wcześniej wszystko było wyjaśnione na dość długim filmie, ale został on usunięty, więc musicie zdać się na moje streszczenie.

Essena O’Neill – jak informuje chociażby theguardian.com – porzuciła swoje social media. Warto wspomnieć, że nie jest to zwykła dziewczyna jakich wiele, ale ta nastolatka z Australii zebrała na samym Instagramie ponad 600 tysięcy obserwujących przed całą sprawą, a po niej udało się zainteresować prawie 900 tysięcy fanów (@essenaoneill). Teraz skasowała swoje konto, podobnie jak to na Youtube. Poza tym działała też na innych platformach, dostawała kontrakty jako modelka i tak zarabiała na życie.

W końcu doszła do wniosku, że wszystko w jej dotychczasowym życiu było fałszywe, ponieważ robiła to tylko dla kasy oraz większej ilości obserwujących. Dlatego właśnie przedstawiała swoje życie jako idealne na Instagramie i wiele osób nie zdawało sobie sprawy, że każde zdjęcie było robione po kilkanaście razy, żeby było takie jak sobie założyła. Oczywiście w tym wszystkim pojawiały się firmy, które płaciły za lokowanie produktu, o czym wiele osób sobie nie zdawało sprawę.

Życie idealne… tylko internetowe

Bohaterka tego tekstu jak sama stwierdza miała idealne życie, przynajmniej w internecie. Mimo tego doszła teraz do wniosku, że nie jest szczęśliwa i to nie było prawdziwe życie. Dość obszernie to wyjaśnia w skasowanym filmie. Wspomina również mocno o tym, że to co jest na portalach społecznościowych nie jest prawdziwe. I wiecie co?

Ona ma rację, tylko że nie do końca…

Zgadzam się z nią w pełni, że social media są pełne wyidealizowanych osób, których wizerunek na Instagramie jest tylko wycinkiem prawdziwego życia. Ba, sam tak robię i pewnie wiele z Was działa tak samo. Wystarczy, że rzucę okiem na mojego Instagrama (@kondux), żeby patrząc na zdjęcia przypomnieć co robiłem w tamtym czasie. Fotka z chińskiego muru, na której jestem uśmiechnięty? Super, tylko że byłem po kilku godzinach podróży, zmęczony i niezbyt atrakcyjny dla otoczenia. No to może widok z PGE Arena, na którym oglądałem Juvetus? Wygląda jak spełnienie marzeń, ale poza radością muszę też wspomnieć, że siedziałem tam jakieś 3 godziny i z racji tego, że wziąłem tylko koszulkę niesamowicie zmarzłem, a po meczu czekałem kolejne dwie godziny na trykot Juventusu, który zamówiłem z napisem Kondux. Tak mógłbym omówić większość fotografii, ponieważ bardzo często kryją one nie tylko pozytywne emocje, które staram się pokazać, ale też dużo mniej wesołe wydarzenia czy uczucia.

Czy przez to Was okłamuję? Nie sądzę. Moim zdaniem pokazuję tylko to co chcę pokazać, ale zawsze robię to szczerze. Poznając nową osobę na imprezie też nie zaczynacie rozmowy od tego, że zdechł Wam pies, szef nie zgodził się na wolne, a dziewczyna Was rzuciła. Staracie się sprawiać wrażenie osoby bardziej uśmiechniętej niż jesteście naprawdę i moim zdaniem nie ma w tym ani grama fałszu. Po prostu niektóre emocje nie są przeznaczone dla szerszej publiczności. Ja też ze swoimi poważnymi problemami nie lecę do internetów, a dzwonię do znajomych lub sam sobie z nimi radzę. Nie piszę oczywiście wtedy, że u mnie wszystko w porządku, ale sprytnie pomijam mój smutek, tak żebyście go nie zauważyli.

Moim zdaniem to nie sprawia, że jestem fałszywy w internecie, ale oczywiście sami możecie ocenić czy mam rację. Ja po prostu nie dzielę się z Wami wszystkim i cóż, to się nie zmieni.

Hajs, kasa, pieniądze!

Z jedną rzeczą na tym skasowanym już filmie muszę się bezwzględnie zgodzić. Nie lubię kryptoreklamy. Ja nigdy nie ukrywałem, że dostałem opisywany telefon do testów lub jakiś tekst jest przygotowany we współpracy z firmą. Jeśli nie ma u mnie takiego oznaczenia – czy to na blogu, czy w social mediach – to znaczy, że piszę to za darmo i moją jedyną motywacją jest chęć napisania o tym, nic więcej. Nie wiem czy Instagram, Facebook oraz Twitter powinny zostać objętymi takimi samymi zasadami jak telewizja i pod każdym zdjęciem należałoby umieszczać tekst „post zawiera lokowanie produktu”. Ja nieco naiwnie liczę na uczciwość tej drugiej strony. Nie zawsze ją znajduję – już przyłapałem kogoś na kryptoreklamie, 99% pewności – ale mam nadzieję, że to się będzie zmieniać. Preferuję tych uczciwych i transparentnych twórców. Nie muszą mi oni mówić ile za co wzięli, ale chciałbym wiedzieć, że oglądane zdjęcie jest reklamą.

W sieci każdy chce być ideałem!

Ja nie jestem wyjątkiem. No dobra, może nie chcę być od razu ideałem, ale chcę być odbierany tylko przez wycinek mojego życia, czyli jako nieco lepszy niż jestem naprawdę. Istotne jest to, że robię to z pasji, ale bloguję i działam w social mediach, żeby móc kiedyś na tym zarabiać ogromne pieniądze. To jest coś, czego moim zdaniem zabrakło autorce tego filmu. Ona szybko osiągnęła wszystko i wygląda na to, że sukces ją nieco przerósł, przez co straciła pasję. Ja chcę w tym wszystkim zachować umiar i stawiać na połączenie pogoni za pieniędzmi oraz właśnie tej zajawki towarzyszącej mi od samego początku. Jeśli kiedyś mi zabraknie tego drugiego, to możliwe, że zachowam się podobnie jak Essena. Na razie jest ze mną dobrze i mam nadzieję, że zawsze tak będzie.

Staram się też zachowywać odpowiedni balans między prawdziwym życiem, a tym wirtualnym, co jest niezwykle istotne. Jeszcze nie zatarła mi się granica i bardzo się z tego cieszę. Co więcej piszę ten tekst w środku nocy, żeby zdążyć na wyjście do kina ze znajomą. To chyba dobrze o mnie świadczy, prawda?


Zdjęcie: lazyllama

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Hai LeHai Le

    Author Odpowiedz

    Ja się z Tobą zgadzam, portale społecznościowe nie są od tego by pokazywać dziury w skarpetkach, że się tak wyrażę. Gdyby tak było, to sami byśmy nie chcieli wracać go oglądania tego, a co dopiero inni.


Next Post