SzklanySamuraj.pl

Bycie testerem to zajęcie cholernie ciekawe, ale ma pewne minusy. Jednym z nich jest to, że dość szybko można zauważyć wady swojego telefonu, szczególnie jeśli nie jest to najnowszy flagowiec.

W ostatnich dniach rzucił mi się w oczy tekst Pawła Winiarskiego, który pisał, że korzysta z dwuletniego flagowca i dopiero w tym roku MOŻE wymieni go na coś nowszego.

Świetnym streszczeniem tekstu „Mam flagowca z 2016 roku i na razie nie potrzebuję nowego smartfona” jest jego wstęp:

Przez ostatnie dwa lata miałem w dłoniach praktycznie każdy flagowy telefon każdego producenta. Ba, wiele z nich testowałem po 2-3 tygodnie, dzięki czemu poznałem ich plusy i minusy. I wiecie co? Mimo to cały czas nie zmieniłem prywatnego telefonu i wciąż używam flagowego modelu z marca 2016 roku.

Przeczytałem dość dokładnie ten wpis i mogę powiedzieć jedno:

Niemal w całości zgadzam się ze słowami Pawła…

Zacznę od tego, że moim zdaniem większość osób będzie zadowolona z działania dwuletniego flagowca, ponieważ to nadal jest sprzęt, który wystarczy im niemal do wszystkiego. Jeśli dobrze wybierzecie, to on cały czas będzie pstrykać dobre zdjęcia, nowe gry nie będą mulić, a i pod względem wykonania oraz wyglądu nie będzie miał się czego wstydzić.

Tak, może nie mieć bezramkowego ekranu i podwójnego aparatu, ale nie są to kwestie, które sprawią, że starszy flagowiec straci sens. To w końcu swego czasu był sprzęt z najwyższej półki, a dwa lata to nie jest jeszcze przełom na rynku technologicznym.

Świetnym przykładem potwierdzającym tę tezę jest moje porównanie możliwości fotograficznym w Xperii XZ1 oraz Xperii XZ. W ocenie czytelników nowszy z modeli wypadł jedynie nieznacznie lepiej, a mi nie pozostaje nic innego, tylko się z tym zgodzić. Może i Sony nie jest najlepszym przykładem jeśli chodzi o robienie zdjęć, ale akurat te dwa modele mają kompletnie inne matryce, więc teoretycznie Japończycy zrobili spory krok naprzód, ale ten rok różnicy jakoś nie pokazuje.

…ale mam jedno „ale”!

Gdybym nie zrobił dokładniejszych testów wspomnianych wyżej Xperii to w pełni przyklasnąłby Pawłowi, ale znalazłem jedno „ale”, które sprawiło, że nieco pożałowałem zakupu mojej XZ-tki. Sytuację rozjaśnił mi test wydajności obydwóch urządzeń. Na wyniki w AnTuTu czy GeekBench nie patrzę, ponieważ to tylko cyferki (a nawet nowe gry nie są w stanie wykorzystać pełnego potencjału topowych procesorów), ale już rezultaty z AndroBencha dały mi sporo do myślenia:

O szybkości zapisu/odczytu pamięci wbudowanych nie pisze się na ulotkach reklamowych. Podczas testów sprawdza się to często z czystej przyzwoitości i nie zwraca się na to specjalnej uwagi – no chyba, że testuje się Huawei’a P10. Ja również nie przejmowałem się nigdy tymi danymi, aż sprawdziłem te dwie Xperie i doznałem małego szoku. Różnice w wynikach tych modeli są ogromne i co najgorsze, czuć to przy codziennej pracy. Ciężko mi stwierdzić czy to zasługa procesora, pamięci RAM czy właśnie pamięci wbudowanej, ale różnica w wygodzie działania mojej XZ-tki oraz testowej XZ1 była ogromna.

Również zamierzam korzystać ze starszych flagowców, ale…

Chciałbym zmieniać je raz do roku. Paweł napisał fajny tekst, który ma sens, ale tym wpisem zamierzam pokazać, że przy takich urządzeniach są też elementy, które z roku na rok potrafią zrobić sporą różnicę, a często po prostu się o tym nie mówi. To co widzimy – aparat, wydajność w grach czy aktualizacje – to jedno, ale przy wyborze warto spojrzeć głębiej, ponieważ dwuletni flagowiec może być dobrym wyjściem, ale musi być cholernie dobrze wybrany.

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post