SzklanySamuraj.pl

Bycie dziennikarzem lub redaktorem to nie jest łatwy kawałek chleba. Oprócz zawistnych hejterów można też trafić na nieprzychylne służby czy organizacje jak CBA, CIA czy FBI!

Czwartek, dzień jak co dzień. Siedziałem sobie spokojnie pisząc nowe teksty, gdy nagle coś mnie tchnęło, żeby zobaczyć na listę sieci bezprzewodowych jakie wyłapuje mój notebook. Moim oczom ukazał się straszny widok:

cba

Czyżbym bym obserwowany? Czyżby mój blog SzklanySamuraj.pl działał na szkodę Państwa Polskiego, a może to chodzi o Konduxa? Przestraszyłem się nie na żarty i natychmiast przestałem robić wszystkie nielegalne rzeczy, które robiłem do tej pory. Wyglądało na to, że podziałało i po chwili już tylko sąsiedzi byli na liście sieci. Niestety to była tylko cisza przed burzą, ponieważ zaraz zobaczyłem to:

cia

Wyglądało na to, że mam przekichane. Polskie służby chyba się wycofały, ale okazało się, że mogę być groźniejszy niż przypuszczałem. Zamiast swojego CBA pod domem pojawiły się mobilne oddziały CIA oraz FBI! To już nie są żarty, tylko poważna sprawa. Szybki rachunek sumienia, na Facebooku napisałem, że przepraszam wszystkich i już chciałem się żegnać, ale znowu sieci zniknęły. Postanowiłem się skontaktować z moim dobrym znajomym, który ma siostrę, która kiedyś była przez miesiąc z chłopakiem, którego brat był policjantem. Napisał mi jedno.

Masz przekichane!


Mógłbym bawić się tak dalej. Chciałem nawet pokazać Wam zrzuty ekranu jak czai się na mnie Zakon Paladynów pod wezwaniem Dzikiego Romana oraz Wydział Zabójstw Piekarzy z Radomia. Pewnie wymyśliłbym jeszcze więcej ciekawych nazw, ale to nie ma sensu. Zastanawiacie się pewnie dlaczego o tym piszę, otóż skłonił mnie do tego tekst zamieszczony na pressmania.pl.

Znajduje się w nim zrzut ekranu sieci bezprzewodowych, na którym widnieje nazwa „CBA – woz obserwacyjny – 52”, co według redaktora oraz jego informatyka oznacza: „Skonsultowałem to z informatykami i doszliśmy do wniosku, że to może być mobilny BTS do przechwytywania komunikacji”.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że organizacje państwowe oraz służby obserwują swoich obywateli i nie ma czegoś takiego jak anonimowość w sieci. Dobitnie pokazała to afera z NSA, która ujawniła, że największa firmy technologiczne współpracują (współpracowały?) ze specjalnymi służbami. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że jednostki podejrzane nie mogą czuć się anonimowe również w Polsce i gdybym zaczął wysyłać maile o zamachach bombowych na najważniejszych ludzi w naszym kraju to pewnie po jakimś czasie kilku panów w garniturach zapukałoby do moich drzwi.

Wszystko rozumiem, ale nie wierzę, że dla kogoś nazwanie sieci WiFi w taki sposób może być sensacją. Ja – mając dwa telefony – zrobiłem to w kilka sekund, a jeśli naprawdę by mi na tym zależało to zrobiłbym zaraz całą masę fałszywych sieci, których nazwy wskazywałyby na to, że obserwuje mnie na zmianę Putin z Obamą. Nie wierzę również w to, że CBA, żeby nazywać swoje sieci „CBA”. Może się mylę, ale jeśli jednak nie to znaczy, że nasze służby specjalne są na poziomie średnio rozgarniętych przedszkolaków i ucieczka im sprowadzałyby się do rzucenia patyka w drugą stroną oraz sugestii, że to czekolada.

Zanim jeszcze zakończę ten wpis chciałbym powiedzieć, że widziałem dużo głupsze nazwy sieci WiFi i jedną z najważniejszych rzeczy przy ustawianiu mojego routera w Sznaghaju było właśnie wymyślenie czegoś śmiesznego. Dla średnio rozgarniętego użytkownika sieci zrobienie czegoś takiego to kilka sekund pracy. Jeśli głupia nazwa sieci jest tematem na wpis to ja chyba założę nowego bloga, na którym będę opisywać tylko takie przypadki.


Źródło: pressmania.pl / Zdjęcie: Brian Klug

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

Next Post