SzklanySamuraj.pl

Współczesne horrory są raczej mało straszne, a przeważnie wylewa się z nich głupota. Autopsja Jane Dou jest inna, ale czy warto iść do kina?

Moim wycieczkom do kina śmiało mógłbym nadać tytuł: W poszukiwaniu dobrego horroru. Niestety, przeważnie są one dość nieudane. W zeszłym roku widziałem kilkanaście – jak nie kilkadziesiąt strasznych filmów – i większość z nich z miała jeden problem, nie były zbyt straszne. Oczywiście zdarzały się pozytywne wyjątki, jak chociażby Obecność 2, ale większość tworów potrafiła przestraszyć tylko wyskakującymi potworami, co jest dość tanim chwytem.

Duże nadzieje wiązałem z Autopsją Jane Dou

Może nie wiesz, ale uwielbiam horrory o opętaniach. Autopsja zapowiadała się na film tego typu, ale jednak nieco inny niż oklepane już motywy ze złymi duchami. Nie chciałbym Ci psuć zabawy z seansu, ale historia jest całkiem ciekawa, choć od połowy dość przewidywalna. Mogę tylko potwierdzić, że moje pierwotne domysły potwierdziły się tylko częściowo.

Samo tło wydarzeń nie jest zaskakujące, ale zostało dobrze wplecione w historię. Główni bohaterowie to koroner oraz syn, który mu pomaga. Para idealna do takiego filmu, szczególnie jeśli dorzucić do tego wiekowy dom, w którym przewinęły się setki zmarłych. Jakby tego było mało, twórcy dobrze poradzili sobie z dawkowaniem napięcia. Historia opowiadana jest kawałek po kawałku, dzięki czemu napięcie jest budowane tak jak powinno to być robionego w horrorach. Smaczku dodają ciekawostki z fachu koronera, które przeplatają główny wątek. Pojęcie nie mam czy tak wygląda ta praca (proszę, żebym nigdy się nie dowiedział!), ale zostało to zaprezentowane całkiem sensownie.

Można się bać!

Moim zdaniem horror powinien sprawić, że na Twoim ciele pojawi się gęsią skórka, a Ty odruchowo będziesz zasłaniać oczy ze strachu. W większości współczesnych produkcji tego nie ma, czasem tylko wyskoczy coś na ekran. Tutaj twórcy na to na szczęście nie postawili. Straszne elementy zostały wprowadzane dużo rozsądniej, ponieważ przez każdą sceną budowane jest napięcie i potem dzieje się „magia” (dla nas, na pewno nie dla bohaterów).

Czy można się przestraszyć? Moim zdaniem tak. Nie jest to film, który nie pozwoli Ci zasnąć przez tydzień, ale z kina na pewno wyjdziesz z nieco przyspieszonym biciem serca.

Głupota? Jaka głupota?

Pisałem już, że horrory coraz częściej nie straszą, ale mogą mieć inne zalety. Jedną z nich często bywa tło fabularne i opowiadana na ekranie historia. Znaczy powinna być, ponieważ regularnie zdarza się, że dobry pomysł zostaje koncertowo skopany. Nie mówiąc już o tym, że bohaterowie są po prostu bezdennie głupi, więc od połowy filmu modlimy się, żeby coś ich zjadło zanim złożą jaja i zaczną się rozmnażać.

Tutaj jest lepiej, dużo lepiej. Najważniejsza para w Autopsji Jane Dou chodzi przeważnie razem. Błahostka, ale dość istotna jak ma się za ścianą kilku zmarłych. Oczywiście zdarza się im tez rozdzielać, ale w kluczowych kwestiach nie zostawiają jeden drugiego i to się ceni.

No co mam powiedzieć, do kina marsz!

Nie chcę żebyście mnie źle zrozumieli, to nie jest horror, który zostanie zapamiętamy na lata. Nie ma on żadnych argumentów, żeby się takim stać. Pewnie nawet ja zapomnę o nim za kilka miesięcy. To jest po prostu całkiem straszny film, który ma trzymającą się kupy historię, a głupota nie wylewa się z ekranu. Trochę smutne jest to, ale w dzisiejszych czasach taka rekomendacja wystarcza, żebym mógł śmiało napisać: Idź do kina!

Raczej nie będziesz żałować.

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post