SzklanySamuraj.pl

Asus w ostatnim czasie wprowadził kilka nowości, a jedną z nich jest model ZenFone 4. Zdaje mi się, że tajwańska marka będzie na niego mocno stawiać w najbliższych miesiącach, ale czy my powinniśmy się nim zainteresować?

Zacząć muszę od tego, że nie mam zielonego pojęcia czy to jest najciekawszy model z tych ostatnio zaprezentowanych. Na polski rynek trafił również ZenFone 4 Selfie Pro, a nie wolno pomijać pokazanego wcześniej ZOOM-a S. Ogólnie Tajwańczycy nieco namieszali i moim zdaniem przeciętnemu odbiorcy trudno będzie jednoznacznie stwierdzić, które z urządzeń jest najlepsze, a przez co mogą ociągać się z zakupem. Mogą również czuć się oszukani, gdy kupią najlepszy według nich produkt, a on potem dostanie gorsze wsparcie niż inny. Ogólnie wszystkie te moje rozważanie zebrałem w jednym tekście: Asus kocha wprowadzać zamęt, a nowe ZenFony są tego genialnym przykładem.

Dziś nie będę się już powtarzać, tylko zabieram się za testy, ale najpierw specyfikacja:

  • 5,5-calowy ekran IPS o rozdzielczości FullHD (1920 x 1080 pikseli);
  • 8-rdzeniowy Snapdragon 630;
  • 4 GB pamięci RAM
  • 64 GB pamięci wbudowanej + MicroSD;
  • Podwójny aparat, pierwszy 12-megapikselowy z przesłoną f/1.8 oraz drugi 8 Mpix, detekcja fazy, podwójna dioda LED;
  • 8 Mpix na przednim panelu (f/2.0);
  • łączność 4G LTE;
  • baterii 3300 mAh;
  • Dual SIM;
  • czytnik linii papilarnych;
  • USB typu C;
  • Android 7.1.1 Nougat;
  • wymiary: 155,4 x 75,2 x 7,7 mm,
  • waga: 165 gramów.

Ładny? Tak, ale…

Asus ZenFone 4 pod względem wyglądu jest do bólu standardowy (w tym miejscu pozdrawia bardzo podobny Honor 8). Niezależnie czy spojrzymy na przód czy na tył, śmiało można by pomylić go z jakimś szklanym „chińczykiem” i nikt nie mógłby mieć o to najmniejszych pretensji. To jednak nie odejmuje mu urody, ponieważ tajwańscy designerzy może i nie poszaleli, ale za to zadbali, żeby była to „standardowość” w najlepszym możliwym wykonaniu.

Już od pierwszego dotyku czuć, że mamy do czynienia ze sprzętem z wyższej klasy i nawet jakbym chciał, to nie mogę przyczepić się do jakości zastosowanych materiałów. Jest po prostu znakomicie!

Przy sprzęcie tej klasy chyba nie muszę wspominać, że nic nie trzeszczy, ani nie skrzypi?

Wróćmy jednak do wyglądu, jest standardowo, ale czy brzydko? Zdecydowanie nie! Asus ZenFone 4 wygląda co najmniej dobrze, a jeśli ktoś powie, że ten model wpadł mu w oko, to nawet mi powieka nie zadrży. Bez wątpienia można się w nim zakochać, szczególnie patrząc na tył i refleksy świetlne. To właśnie przez takie smaczki ciągle lubię szklane telefony, chociaż metal wydaje się dużo praktyczniejszym materiałem.

Warto jeszcze wspomnieć, że miejsce pod ekranem zostało wykorzystane na klawisz HOME z czytnikiem linii papilarnych (bardzo sprawnym swoją drogą) oraz standardowe przyciski Androida (podświetlane na biało, dobrze widoczne). To rozwiązanie, którym mogliby się zainspirować inni producenci smartfonów z tym systemem (Asus pozdrawia Sony!).

…cholernie nieporęczny!

Jeśli czytacie mojego bloga nie od dzisiaj, to wiecie, że nie przepadam za tak dużymi (5,5-calowymi) smartfonami. Już nie raz z takich korzystałem, ale nigdy nie była to w pełni komfortowa praca. Tym razem czułem, że nie mógłbym mieć takiego telefonu na stałe. ZenFone 4 jest duży, płaski i szklany, przez co nieco niesamowicie nieporęczny. Kolejnym problemem jest to, że szkło wykorzystane przy jego konstrukcji jest tak śliskie, że ten model sam potrafi ześlizgnąć się ze stołu. Trzymając go w ręce, nie czułem się pewnie. Cały czas miałem wrażenie, że przy jednym niefortunnym ruchu może mi on wypaść z dłoni.

Po raz pierwszy nie korzystałem z testowego telefonu tak komfortowo jak ze swojego. Spowodowało to, że przez 2 tygodnie nadal się z nim nie oswoiłem. Jeśli będziecie zastanawiać się nad jego wyborem, koniecznie sprawdźcie go wcześniej w jakimś sklepie lub u znajomego.

Ekran – bez zarzutów!

Zacznę od tego, że 5,5 cala oraz rozdzielczość FullHD to świetnie połączenie, które zapewni nam dobrą ostrość wyświetlanych obrazów. Moim zdaniem inwestycja w panel 2K niepotrzebnie zwiększyłaby cenę. Tylko jeśli zamierzacie telefonu nałogowo używać do VR, będziecie mieli inne zdanie. Dla zdecydowanej większości osób, zagęszczenie pikseli na poziomie 401 ppi jest w zupełności wystarczające.

A jak z jakością wyświetlanego obrazu? Tutaj również jest dobrze, chociaż nie wiem czy nie bardziej podoba mi się panel z ZenFone 4 Selfie Pro, którego obecnie testuję (został on wykonany w technologii AMOLED). Nie miałem ich niestety koło siebie, więc jednoznacznie nie jestem w stanie tego ocenić. Wiem za to, że nie miałem na co narzekać. Jasność w normalnej czwórce jest wystarczająca do przeglądania czegokolwiek w pełnym słońcu, kąty widzenia są świetne, a kolory – kolokwialnie mówiąc – dają radę. To właśnie ten ostatni element może wypadać lepiej w modelu Selfie Pro, ale taka już charakterystyka tych dwóch rozwiązań. Na pewno jednak nie będziecie rozczarowani ekranem ZenFone 4.

Plusem jest opcjonalna redukcja światła niebieskiego oraz możliwość ustawienia temperatury barw.

Działa? No oczywiście, że działa!

Już jakiś czas temu pisałem, że najbardziej nie lubię pisać w moich recenzjach wrażeń z działania smartfona. Przeważnie testuję flagowce i średniaki, a te po prostu działają. Tak naprawdę musiałbym miesiącami użytkować sprzęt, żeby zobaczyć jak się zachowuje po takim czasie i rzetelnie go ocenić. W ciągu dwóch tygodni można co najwyżej wyłapać pojedyncze potknięcia, ale tutaj żadnych nie uświadczyłem.

ZenFone 4 działa tak jak można tego od niego oczekiwać. Snapdragon 630 oraz 4 GB pamięci RAM to podzespoły, które zadowolą nawet nieco bardziej wymagających użytkowników, zarówno podczas codziennej pracy, jak i gier. Różnice w szybkości ładowania aplikacji można zauważyć jedynie przy bezpośrednim porównaniu. Dodam jeszcze, że ten smartfon całkiem dobrze radzi sobie z zarządzaniem pamięcią operacyjną i spokojnie można przełączać się między kilkoma tytułami.

Na plus warto zaliczyć nakładkę systemową, która wydaje mi się nieco mniej zapchana niż przy wcześniejszych Asusach. Taki ZenFone 3 miał masę aplikacji, które niejednokrotnie dublowały swoje funkcje lub dodawały coś kompletnie nieprzydatnego na co dzień, a teraz wydaje się być lepiej. To ruch w dobrą stronę, ponieważ w sklepie Google Play można znaleźć już prawie wszystko, więc nie ma potrzeby, żeby producent oferował nam rozwiązania na każdą okazję.

Jeśli jesteśmy już przy nakładce, to muszę wspomnieć, że wizualnie mnie rozwiązanie tajwańskiej firmy ani ziębi, ani grzeje. Tutaj również polecam przed zakupem pobawienie się chwilę danym telefonem w sklepie czy u kogoś. Ja nie znalazłem żadnego irytującego dodatku czy czegoś co mi specjalnie przeszkadzało, ale zakochać to się nie zakochałem.

Pod ekranem jest również czytnik linii papilarnych, który działał szybko i nie miałem z nim żadnych problemów.

Takie aparaty to ja lubię!

Tak jak niektórych smartfonowych aparatów nie lubię już od samego początku i muszą mnie mocno do siebie przekonać, tak w przypadku tego Asusa było odwrotnie. Sam nie wiem czemu, ale już pierwsze zdjęcia miały „to coś” co sprawiło, że bardzo przypadły mi do gustu.

Fotki w dobrym świetle mają odpowiednią jasność, naturalnie odwzorowane kolory i cechują się sporą szczegółowością. Właśnie dzięki temu wyglądają po prostu dobrze, zarówno na wyświetlaczu telefonu, jak i na większym ekranie. Muszę wspomnieć, że ostrość łapana jest błyskawicznie.

Poprzez zastosowaniu dwóch obiektywów- z czego te drugi jest szerokokątny – można na zdjęciach złapać więcej elementów. Ze wszystkich rozwiązań opierających się na podwójnym aparacie to właśnie połączenie z szerokokątnym pasuje mi najbardziej i pewnie też dlatego tak wysoko oceniam możliwości ZenFone’a 4.

Jeśli chodzi o fotografie nocne to oczywiście nie ma co liczyć na równie wysoką szczegółowość, ale ogólnie nie jest źle. Czasem zdjęcie jest „żółtawe”, ale przeważnie nie ma tego problemu. Warto strzelić zawsze kilka ujęć, ponieważ zależnie od puntu ustawienia ostrości, efekty wychodzą nieznacznie różne.

Zresztą sami zobaczcie co potrafi ZenFone 4:

Asus udostępnia również bardzo zaawansowany tryb profesjonalny, ale muszę przyznać, że mnie nieco przerósł. Jest tam sporo możliwości, przez co zaawansowani użytkownicy będą wniebowzięci, ale mi najzwyczajniej zabrakło wiedzy, żeby znacząco poprawić jakość robionych zdjęć.

Bateria

Akumulator ma pojemność 3300 mAh i wydaje się to wartość całkiem standardowa, ani duża, ani mała. Czasy pracy jakie można na nim osiągnąć również nie będą najwyższymi na rynku, ale moim zdaniem ten element wypada bardzo w porządku. Ani razu nie zdarzyło mi się rozładować telefonu przed końcem dnia, co jest dla mnie wartością konieczną.

Czasami Asusa ZenFone 4 ładowałem dopiero na drugi dzień, ale przy moim korzystaniu (ciągła synchronizacja 2 kont mail, Facebooka, Messengera, Menadżera Stron FB, 2 kont Instagrama i dwóch kont Twittera; poza tym codziennie słucham kilkadziesiąt minut muzyki, tak samo gram w Pokemon GO, no i robię po kilkanaście/kilkadziesiąt zdjęć) dwa pełne dni pracy to jednak za dużo. Jeden bardzo mocny dzień to jego możliwości i moim zdaniem jest to wynik godny większości flagowców.

Podsumowanie

Mam pewien problem z podsumowaniem Asusa ZenFone 4. Z jednej strony działa on znakomicie, ma całkiem fajny akumulator i Tajwańczycy zadbali o to, żeby miał świetny aparat. No i jeszcze ten wygląd, który niby jest mało oryginalny, ale smartfon prezentuje się po prostu dobrze. Już w swoim Idolu 4 uwielbiałem te rozbłyski na tylnym panelu, a ten model ma dokładnie to samo.

Z drugiej strony, to chyba jedyny telefon, z którego przez swoje wykonanie nie mogłem korzystać swobodnie. ZenFone 4 jest po prostu tak nieporęczny i przy tym tak śliski, że cały czas w głowie miałem jego widok jak wylatuje mi z ręki. Raz nawet specjalnie wstałem z łóżka, ponieważ bałem się, że zsunie się z szafki i specjalnie ułożyłem go na czymś innym, żeby nie leżał płasko. To trochę paranoja i może przesadzam, ale wolałbym nie obudzić się z ZenFone 4 leżącym na ziemi.

Ogólnie mogę ten telefon polecić, ponieważ jestem przekonany, że będziecie z niego zadowoleni. Jest to urządzenie kompletne, które oprócz wykonania, zdaje się nie zmieć słabych punktów. Jeśli będziecie nim zainteresowani, to idźcie do sklepu/znajomego i trochę się nim pobawcie, a jeżeli będzie Wam pasować, to macie mocnego konkurenta do rozbicia skarbonki.

Nie wiem tylko, czy nie warto zaczekać kilku miesięcy, ponieważ mam mocne przeczucie, że do wakacji jego cena spadnie o kilka stówek. Jak tylko będzie dostępny za 1500 złotych to ciężko będzie znaleźć mu godnego rywala.

  • Wygląd – 1;
  • Ergonomia – 0;
  • Ekran – 0,5;
  • Wydajność – 1;
  • Karta pamięci/Dual SIM – 1;
  • Bateria – 0,5;
  • Aparat – 1;
  • Cena – 0,5;
  • Zestaw – 0,5;
  • Bonus (jakieś pozytywne zaskoczenie) – 0.

Łączny wynik – 6 punktów!

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post