SzklanySamuraj.pl

Ile razy strach przed czymś powodował, że rezygnowałeś z marzeń i robiłeś to co powinieneś? Ile razy postępowałeś rozsądnie, bo tak wypada lub społeczeństwo tego chce? Kiedy w końcu zaczniecie żyć tak jak sam chcesz?

Gdy pewnego niezbyt słonecznego wieczoru (chociaż to nigdy nie wiadomo, taki smog) byłem w Państwie Środka powiedziałem na fanpage, że zamiast iść na imprezę z 3 koleżankami wybrałem samotność w pokoju oraz pisanie bloga. Usłyszałem, że źle robię, ponieważ jak jestem w Chinach i powinienem maksymalnie wykorzystać ten czas. Podobnie było kilka miesięcy wcześniej, gdy moja magisterka przedwcześnie umarła śmiercią tragiczną. Smutny jej los, ponieważ nigdy nie miała nawet możliwości zobaczenia jaki ten świat jest ciekawy, ale dla innych było istotne jedno: bez względu na wszystko powinienem ją napisać i obronić. Nie mówiąc już nawet o tym, że od dobrych dwóch lat słyszę, że powinienem wziąć się za normalną robotę, a nie zajmuje się blogowaniem. Słuchając tych rad powinienem śmiało mogę stworzyć wizję idealnego, już 27-letniego Konrada:

W tym wieku powinienem mieć żonę lub ewentualnie narzeczoną z wyznaczoną datą ślubu. Dziecko maksymalnie w drodze, ale najlepiej, żebym co najmniej jedno już było odhaczone na liście „To Do”.  Oczywiście samochód to standard, zadbany i przede wszystkim rodzinny, żeby wózek się zmieścił. A to wszystko we własnym mieszkaniu lub domu przy odrobinie szczęścia. Logiczne jest również to, że razem z własnymi 4 kątami musi być też kredyt na 30 lat. Praca to oczywiście standard, ma być w dobrej firmie (jeśli międzynarodowa to więcej punktów akceptacji społeczeństwo) i z dużą pensją. Nie muszę jej lubić.

I w tym wszystkim ja. Przykład człowieka, który żyje dokładnie tak jak powinien!

Tylko, że ja mam gdzieś taka wizję. Przyznam uczciwie, że na początku studiów nie była ona dla mnie taka straszna. Powiem więcej, może nawet chciałbym tak żyć i byłbym szczęśliwy. Bycie elementem większej układanki i poukładane życie to nic strasznego, więc czemu nie? Myślałem tam przez długi czas, ale całą wizję popsuł wyjazd na Tajwan.

Nie doznałem tam oświecenia. Mnisi Buddyjscy również medytacją nie nakłonili mnie do porzucenia tego planu życiowego. Ja po prostu poznałem trochę więcej życia, zobaczyłem jak ono może wyglądać i spodobało mi się to. Po powrocie nadal nie wiedziałem co chcę robić, ale poukładane przez społeczeństwo życie nie było już ideałem. A potem zacząłem blogować.

Jeśli więc chcecie mnie o coś oskarżyć, to wszystkiemu winne jest blogowanie. Zobaczyłem innych blogerów, którzy robią co chcą, dostają za to pieniądze i nie żyją tak jak oczekują tego inni. Ta wizja na mnie zadziałała, też chciałem być jednym z nich. Nie wbrew otoczeniu, które nadal uważaj, że blogowanie to zabawa i powinienem już dawno z tym skończyć, ale dla siebie. Zobaczyłem, że każdy może tak żyć i moja plany się zmieniły.

Porzuciłem myśl o tym, żeby jak najszybciej znaleźć drugą połówkę, spłodzić gromadkę dzieci, zasadzić drzewo i zbudować dom. Chciałem robić to co mnie kręci, a nie to czego oczekuje ode mnie społeczeństwo. W dzisiejszych czasach nadal są dość silne wzorce tego jak powinno wyglądać idealne życie, tylko że mi te wizja nie pasuje. Żaden ze mnie buntownik, ale sam chcę dojść do tego jaka ma być moja przyszłość. Nie chcę być Sims’em, który żyje od zadania do zadania. 25 lat – magisterka, 27 lat – żona, 30 lat – dom…

Robię w życiu, to co chcę robić!

Porzuciłem marzenia i zamieniłem je na plany. Postawiłem też na pasję i na razie idzie mi nie najgorzej. Nie jestem ideałem, ludzie w moim wieku osiągają dużo więcej, ale ja wybrałem jakąś drogę i uparcie nią podążam.

I to mi pasuje.

Na wspólnych spotkaniach ze znajomymi nie muszę rozmawiać o tym co chciałbym robić za 10 lat, ponieważ już teraz to robię.

Nie mówię, że kiedyś i mnie nie dopadnie idealna wizja społeczeństwa. Kochająca żona, piękny dom i wartki strumyczek to kusząca perspektywa, ale jeszcze nie teraz. Na razie chcę żyć inaczej. I Tobie również polecam postawienie na to co podpowiada Ci intuicja. Może nie dostaniesz medalu swojej wsi jako wzorowy obywatel, ale za to będziesz szczęśliwy. A możliwość pójścia spać z uśmiechem na twarzy jest bezcenna.


A jeśli wpis Ci się spodobał i chcesz być na bieżąco to zostaw lajka. Dzięki!


Zdjęcie: unsplash.com

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Najważniejsze, to być szczęśliwym! Co tam inni. Oni żyją marzeniami i próbują „wcisnąć” je innym. Masz żyć tak, jak wszyscy, dążyć do tego, co wszyscy, marzyć o tym, co wszyscy, nie możesz żyć inaczej, lepiej. A nie daj Boże odniesiesz sukces robiąc to, co kochasz, to większość człowieka znienawidzi i oskarży o machloje i krętactwo, robienie kasy na czarno. Choć trzeba też przyznać, że są jednostki, które widząc sukcesy osób robiących to, co kochają, sami rzucają znienawidzoną pracę i zaczynają realizować marzenia.


  • Najważniejsze to spełniać marzenia. Ludzie by chcieli, ale się bo co to będzie jak nie wyjdzie; łatwiej trzymać się utartego schematu, ale łatwość ma jedną wadę – jest nudna.


  • Jakiś czas temu patrząc na swoje koleżanki miałam własnie wrażenie, że już powinnam coś odhaczyć z listy rzeczy wymaganych w życiu. Obecnie mam takie samo zdanie jak Ty i jak przyznaje się w kwestii bloga to jestem trochę linczowana, na szczęście nie przez rodziców a reszta to tam… Najważniejsze to robić co się kocha i być z tego dumnym. 🙂
    P.S. Zastanawiałam się ile jest miedzy nami lat różnicy. Okazuje się, że niewiele kto by pomyślał. 🙂


  • A ja jestem szczęśliwa, choć droga do tego może nie była łatwą. Dziś już jest tak, jak być powinno, bo przecież po mojemu, a nie po czyjemuś, a jutro? Jutro będzie jeszcze lepiej!


  • Trochę jakbym czytała o sobie, różnica jest taka, że jedną stopę zanurzyłam w tym świecie: stała dobra praca za biurkiem, narzeczony, za chwilę ślub, a jak ślub to dziecko (choć tego nigdy nie chciałam), mieszkanie – oczywiście nowe budownictwo, urządzone minimalistycznie ze smakiem, kredyt na lat 25, no i oczywiście samochód. Czułam to i zrobiłam duży krok w tył, dokładnie trzy lata temu. To była najlepsza decyzja, jaką podjęłam do tej pory w swoim życiu. Nie wiedziałam wtedy jak chcę żyć, ale wiedziałam, czego nie chcę. Nie ma rzeczy, które „powinnam”. Są rzeczy, które MOGĘ, bądź, które chcę zrobić. Koniec mojej filozofii. Jestem szczęśliwym człowiekiem z ogromnie pozytywnym spojrzeniem w przyszłość. Jeszcze sporo się wydarzy w moim życiu, zanim zapragnę domu za miastem z obowiązkową werandą.


  • MariMari

    Author Odpowiedz

    Dużo jest w tym tekście musisz to i musisz tamto. A tak naprawdę to czy i jakie musisz istnieje, zależy kogo słuchasz. I jak bardzo tym nasiąkasz. Zawsze to jest Twój wybór.


  • LieveGLieveG

    Author Odpowiedz

    Grunt to robić to, co chce się robić i czerpać z tego radość. Jeśli jeszcze będzie się miało odrobinę szczęścia i zacznie się na tym zarabiać to już w ogóle z górki.
    Moim zdaniem zrobiłeś bardzo dobrze, a jeśli ktoś mówi Ci, że jest inaczej (mimo, że Tobie samemu podoba się to co robisz) to lepiej niech się puknie z głowę i zajmie swoimi sprawami. 🙂


  • Różnica między tobą a tymi co powinni (w tym mną jeszcze nie dawno) jest taka, że dłużej będziesz „wolny” (duchowo) i szczęśliwy, a na to co powinieneś robić jeszcze przyjdzie czas. A nam tego czasu już nikt nie odda. Gdzie można było robić co się chce, a robiliśmy to co powinniśmy. Ale do tej decyzji zawsze można dojrzeć, i jeszcze poprzestawiać bieg w swoim życiu. MY go kształtujemy, więc wszystko w naszych rękach. Do dzieła! 🙂


    • Ja też przez długi czas robiłem to co musiałem i nadal nie jestem idealny jeśli chodzi o wolność, więc doskonale rozumiem 😉
      Oby tylko jak najszybciej mieć tą pełną wolność 🙂


  • Hai LeHai Le

    Author Odpowiedz

    Oczywiście masz lajka. I tak trzymaj! <|:^*


  • to ile zarabiasz na blogu technologicznym i kto ci płaci za tą robote,dasie z tego zyć jakos , bo umnie 2 000 zł


Next Post