SzklanySamuraj.pl

Ile razy zdarzyło Ci się spotkać sprzedawcę, który wzrokiem chciał zabijać, a jego słowa wbijały się jak małe szpilki? Jeden zwrot może go zmienić w Twojego najlepszego przyjaciela!

Dawno, dawno temu… No dobra, jakiś czas temu pojechałem do Poznania. Był to sobotni, wczesny poranek, ale dość pochmurny. W takie dni zawsze ciężko jest stwierdzić czy pogoda jest ładna. Zimno nie było, padać nie padało, ale szarość snuła się ulicami, przez co ponura atmosfera unosiła się w całym mieście. Ja – już nie pamiętam czemu – nie mogłem spać, a że musiałem ruszyć tyłek z samego rana to nie wyglądałem jak przykładny bloger modowy (którym jeszcze kiedyś zostanę!). Bardziej przypominałem grafomana piszącego o horrorach z zombie, który chciał wcielić się w ulubionego bohatera. Mimo tych niesprzyjających warunków miałem dobry humor, co u mnie w sumie nie jest trudne. Muszę mieć naprawdę mocny powód, żeby być smutny, a i tak ciężko jest to u mnie zauważyć. O tym opowiem Ci przy innej okazji. Istotne teraz jest to, że wśród chmary smutnych twarzy ja byłem wyjątkiem.

Co mnie trochę martwiło, ponieważ skoro ja mam pozytywnego nastawienia w nadmiarze to czemu się nim nie podzielić? Dzielenie się jest fajne, a szczególnie czymś tak ważnym jak uśmiech. 

Po drodze musiałem wejść do kilku sklepów i zobaczyłem, że tam to dopiero przyda się trochę uśmiechu. Jeśli kiedykolwiek pracowałeś w handlu to doskonale wiesz jak to jest siedzieć od samego rana za kasą. Co drugi klient wygląda jakbyś był jego wrogiem numer jeden, a reszta przypomina Twoje odbicie w lustrze, czyli w najlepszym przypadku prezentuje się wybitnie nieciekawie. Ekspedientki w tym sklepie chyba miały wyjątkowy zły dzień, miałem wrażenie, że zaraz zabiją mnie bagietką, którą chce kupić. No nie zachęcały do zrobienia zakupów, ale do odważnych świat należy.

 – Dzień dobry!

To jest zawsze pierwsze próba podniesienia morale w taki sobotni poranek. Powiedziane z uśmiechem czasem działa… Ale przeważnie nic z tego. Pracownicy są przygotowani na to, że ktoś będę chciał się przywitać i dzielnie opierają się uśmiechom poprzedzonym szczerym Dzień Dobry czy też Cześć. Musisz wiedzieć, że tam nie pracują amatorzy, ale zaprawieni w bojach żołnierze przecen i wojownicy układania towaru, więc zwykłe przywitanie nie jest skuteczne.

Jedynie młodsi stażem ekspedienci dają się na to złapać, ale bardzo szybko im to przechodzi. Po kilku tygodniach odporność na przejawy kultury osobistej spada drastycznie. Pewnie gdybym mógł im czytać w myślach to duża część zwyzywałaby mnie od najgorszych, szczególnie jeśli będę chciał zapłacić całą stówką. Dlatego tego dnia – i staram się każdego tak robić – wydusiłem z siebie jeden magiczny zwrot, który przerwał w głowie ekspedientki układanie schematu rytualnego ucięcia mi głowy za brak drobnych. Powiedziałem po prostu:

 – Miłego dnia!

I dorzuciłem jeszcze Do Widzenia. I wiesz co? Wtedy zaczęła dziać się magia. Z brutalnego wzroku gotowego mordować, przed moimi oczami sprzedawca zmienił się w kogoś, kto chciałby właśnie rzucić pracę i zostać moim najlepszym przyjacielem. Oczywiście wychodząc usłyszałem równie przydatny zwrot, jakim jest nawzajem, czyli moje ulubione życzenie na każdą okazję.

Śmiało mogę powiedzieć, że wychodziłem ze sklepu z jeszcze większym uśmiechem. Misję wykonałem perfekcyjnie. Już nie tylko ja miałem dobry humor tego dnia.


Zdjęcie: Karla Tolentino

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post