SzklanySamuraj.pl

The Boy to horror, który zapowiadał się całkiem przeciętnie, ale szczerze mnie zaskoczył. To nie dobrze, ponieważ inni twórcy mogą zacząć robić tak samo.

Współczesne kino ma wiele problemów, ale jeden jest moim zdaniem najważniejszy – wtórność. Staram się oglądać sporo filmów i w większości zauważam elementy, które już gdzieś się pojawiały. Jeśli to tylko szczegóły, to nie mam z tym dużego problemu. Niestety coraz częściej proporcje są zaburzone. Niemal całe filmy przypominają coś, co już kiedyś się oglądało, a jedynie detale są inne. Świetnym przykładem takiego „dzieła” jest Planeta Singli, gdzie nie ma chyba ani jednego oryginalnego pomysłu. Nie jest to wyjątek, ponieważ jeśli oglądasz horrory doskonale wiesz o czym piszę.

The Boy już od samego początku nie ustawia wysoko poprzeczki

Nawet sam zwiastun specjalnie mnie nie zachęcał. Był niemal taki sam, jak dla większości strasznych filmów. Kilka urywków przedstawiających historię, trochę budowania klimatu i jakieś przerażające urywki. Standard do bólu i przez to nie spodziewałem się zbyt dobrego filmu. Po prostu miałem ochotę na coś strasznego, a nic lepszego w kinach nie było. Tylko dlatego poszedłem na The Boy’a.

Na drugi rzut oka, to nadal tylko średniak

Gdy już usiadłem w kinie, to z każdą chwilą utwierdzałem się w przekonaniu, że The Boy to co najwyżej średniak. Dostałem niemal dokładnie to, czego spodziewałem się od samego początku. Nie jest to specjalnie straszny film, chociaż kilka razy można podskoczyć na krześle. Nie było ani specjalnie strasznie, ani specjalnie klimatycznie, ani nawet odrobinie śmiesznie. Tylko czasem można były lekko podskoczyć na krześle, ale ze strachem nie miało to wiele wspólnego. Jak ja Ci wyskoczę zza pleców i krzyknę do ucha marmolada to też zerwiesz się jak opętany, ale to nie znaczy, że się mnie boisz.

Niemal wszystko w tym filmie jest pokazaniem, czegoś co już kiedyś było. Motywów czy rozwiązań z innych produkcji można znaleźć wiele. Na szczęście…

Ten film pod jednym względem mnie zaskoczył!

I tym, czymś jest historia, a właściwie to jej zakończenie. Za nic w świecie nie chcę psuć zabawy z jego oglądania, więc jeśli już go widziałeś to możemy o końcówce porozmawiać w komentarzach.

W większości przypadków, wiem jak skończy się dany film. Nawet jak obejrzę tylko kilkanaście pierwszych minut. Nie oszukujmy się, to niemal zawsze jest wiadomo już od początku i co najwyżej można się tylko nieznacznie pomylić. Tutaj myślałem, że jest podobnie, ale była inaczej. Przeciętna historia pod koniec okazała się być nie taką złą opowieścią, a ostatnie minuty były dla mnie autentycznym zaskoczeniem. W sumie, jak o tym teraz myślę, to mogłem się spodziewać takiego wyjaśnienia historii, ale wtedy na to nie wpadłem (głupi ja?).

Dla mnie to ogromny plus tego filmu, ale…

I tak nie musisz go oglądać

Mimo zaskakujące końcówki, to nadal film, który przez zdecydowaną większość czasu jest po prostu przeciętny. Dlatego tą recenzją chciałem Cię przed nim ostrzec, ale również zauważyć, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. W dzisiejszych czasach na ekranach pokazano już tak dużo, że nawet kilka dobrych elementów nie sprawi w jednej produkcji, że warto poświęcić dla niej swój czas, a może nawet pieniądze.

Niestety, obawiam się, że twórcy mogą wziąć sobie The Boy’a za wzór. Tworząc swoje dzieła będą masowo wypuszczać średniaki, które tylko w jednym elemencie będą się czymś wyróżniać. Jeśli to stanie się standardem, to wiele osób może zacząć uznawać takie „dzieła” za dobre, a wtedy producenci dostaną zielone światło na niewysilanie się przy filmach. Może przesadzam, ale taka wizja zdecydowanie mi nie odpowiada, a wydaje się całkiem realna.


A jeśli wpis Ci się spodobał i chcesz być na bieżąco to zostaw lajka. Dzięki!


Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Planeta Singli? To bardzo duża pochwała dla polskiego kina, jeżeli napisałeś, że tylko planeta singli jest wtórna, bo w polskim kinie wtórne jest wszystko. Każda komedia romantyczna wygląd tak samo. Znaczy każdy film ma jakiś tam motyw przewodni, zawsze jest jakiś facet i „ta zła” kobieta czyli jego partnerka opcjonalnie bogata i piękna adoratorka oraz jakaś „szara myszka”, która się skądś bierze i wiadomo, że bohater oleje swoją narzeczoną/dziewczynę/adoratorkę dla nowej. Oczywiście tak w 4/5 czasu filmu pojawi się kryzys, ale na końcu i tak będą razem. Nie widziałam za wielu polskich komedii, ale tak wyglądało na pewno „Tylko mnie kochaj”, „Dlaczego Nie” i jeszcze kilka innych, których tytułów nie pamiętam, bo one wszystkie są zbyt podobne do siebie.


    • Więcej nie chciało mi się wymieniać, ponieważ trochę by tego było. Ogólnie masz rację z komediami 😉

      Patrząc na filmy w ostatnich miesiącach Pitbull może nie jest odkrywczy, ale za to bardzo porządnie zrobiony i ciekawy.


  • Tak się zastanawiam, czym jeszcze można by zaskoczyć fanów horrorów. Praktycznie wszystko juz było. Począwszy od picia krwi, skończywszy na ludzkiej stonodze…. 🙂


    • Jak jakiś twórca horrorów mnie zaskoczy, to zostanę jego wiernym fanem. Duże nadzieje pokładam w Obecności 2, ale zobaczymy 😉


Next Post