SzklanySamuraj.pl

Marzenia to coś pięknego, ale ja regularnie z nich rezygnuję. One są ulotne i przeważnie przez całe życie pozostają tylko w naszej głowie. Ja wolę planować i działać!

Marzenia jakie są każdy wie. Mniejsze i większe. Realne i takie bardziej abstrakcyjne. Takie, które do końca życia pozostają tylko marzeniami i takie, które kiedyś będziemy wspominać. Tych drugich niestety jest bardzo mało, dlatego ja z nich zrezygnowałem.

Pewnie nie raz słyszeliście teksty, że biedny człowiek to nie ten bez pieniędzy, ale ten bez marzeń. Pełno podobnych haseł krąży na różnych portalach ze śmiesznymi obrazkami, ale jedno je łączy, mają rację. Mimo tego, że brzmią jak wyświechtane frazesy i mądrości w stylu Conrado Coehlo to są czymś więcej. Sam – chociaż nie nadużywam takich mądrości – podchodziłem do życia podobnie i przez wiele lat mojego życia marzenia była dla mnie bardzo ważne.

Chciałem zostać najlepszym piłkarzem, zwiedzić wszystkie kontynenty na świecie, poznać ulubione gwiazdy sportu i ekranu oraz żyć jak młody Bóg. Piękny, bogaty, kochany i podziwiany. Chciałem być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Niestety większość z tych rzeczy to tylko marzenia, które nadal siedzą gdzieś w mojej głowie. Za każdym razem gdy idę na piłkę chcę zagrać tak pięknie, żeby wszystkim znajomym szczęki opadły z wrażenia. Zawsze gdy idę wysłać kupon na lotka to w głowie już sobie przeliczam na co wydam moje kilkadziesiąt milionów. Leżąc marzę o tym, że pewnego dnia zostaną superbohaterem jak te postacie z komiksów i filmów. Marzeń tych jest wiele, ale łączy je jedno.

Szanse, że się spełnią są minimalne!

Jestem dziwnym połączeniem realisty i marzyciela. Marzeń mam miliony, ale jednocześnie podchodzę do nich bardzo konkretnie. Zdaję sobie sprawę, że z dnia na dzień nie zostanę piłkarskim geniuszem, w totka też nie wygram (pewnie dlatego, że nie gram), a zmienianie w postać z ulubionego anime (i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o SSJ) również jest poza moimi możliwościami (prawdopodobnie!). To wszystko są marzenia, które siedzą gdzieś głęboko we mnie i razem z nimi istnieje iskierka nadziei, która mówi mi, że może kiedyś się spełnią. Jest ona bardzo mała i sam w nią za bardzo nie wierzę, ale jest. Pozwala mi to myśleć o tym jak wyglądałoby moje życie gdyby jakimś cudem te wszystkie marzenia się spełniły.

photo-1428954376791-d9ae785dfb2d (1)

Dlatego zamieniłem moje marzenia na plany i cele

Uwielbiam marzyć, ale marzenia są z reguły ulotne. Są piękne i wzniosłe, ale przeważnie zabieramy się za nie za późno lub wcale. Co więcej mi one kojarzą się z czymś, co nie jest w pełni zależne od nas. Nie mogę przecież sprawić, że wygram w totka czy zdobędę w jakimś konkursie wycieczkę do ciepłych krajów. Mogę za to sam doprowadzić do tego, że zacznę zarabiać naprawdę duże pieniądze i pojadę gdzie tylko mnie oczy poniosą. Dlatego ja planuję, że odwiedzę w przyszłym roku na Tajwan, zobaczę w Turynie mecz Juventusu i zacznę regularnie zarabiać na swoich blogach. To nie są oderwane od rzeczywistości marzenia, ale cele, które prędzej czy później spełnię.

Sferę marzeń regularnie zmniejszam i na tej liście pozostaną jedynie rzeczy, których nie jestem w stanie zrealizować ciężką pracą, a muszę mieć do tego szczęście. Tym są dla mnie marzenia. Wszystko co sam mogę osiągnąć, choćby nie wiem jak było to trudne i abstrakcyjne to dla mnie cele. Niektóre z nich nadal są dość odległe i wiem, że w ciągu następnych kilku lat nie uda mi się ich zrealizować, ale na każde przyjdzie czas. Ja po prostu wiem, że niektóre rzeczy prędzej czy później osiągnę i to się dla mnie liczy!

Coco jumbo i do przodu!

Pewnie zastanawiacie się czemu tak naszło mnie na pisanie o marzeniach i planach. Czasem po prostu warto dać się ponieść i nieco przyspieszyć realizację swoich planów jeśli jest taka okazja. Ja zrobiłem tak w wakacje, gdy pojechałem obejrzeć mecz Juventusu. Rzuciłem wszystko i wydałem ostatnie pieniądze, ale udało mi się. A jeśli nawet coś następnym razem nie wypali to wolę potknąć się realizując swoje plany, niż siedzieć w fotelu i tylko o nich marzyć.

A wracając do tezy z początku tego tekstu, to moim zdaniem biedny jest ten człowiek, który nie ma żadnego celu w swoim życiu.


Zdjęcia: unsplash.com

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

  • Podoba mi się Twoje podejście. Chyba powinnam pomyśleć nad tym co u mnie jest celem, a co marzeniem. Choć w kwestii tego drugiego to mam jedno i wiem, że aby się spełniło jedyną możliwością jest podpisać cyrograf, a tu nadal cisza. 🙂


    • Jeśli jedyną możliwością jest podpisanie cyrografu to może lepiej niech to marzenie nie staje się celem 😛

      Dzięki 😉


  • Ja mam w planach odwiedzenie miejsca ze zdjęcia, mam nadzieję że się uda, do końca roku jeszcze trochę 🙂


    • A gdzie to jest? Pojechałbym! 🙂


      • To na pierwszym zdjęciu? Moim zdaniem to Norwegia, Trolltunga. Mylę się?


        • Niestety nie wiem, ale brzmi sensownie 😉


        • Ta lokalizacja już od dawna jest na mojej liście miejsc, które absolutnie muszę kiedyś odwiedzić. Żałuję, że nie zrobiłam tego dwa lata temu, gdy siedziałam w Norwegii przez kilka dobrych miesięcy, ale człowiek uczy się przez całe życie 😉


Next Post