SzklanySamuraj.pl

LG nie ma ostatnio dobrej passy, ale model Q6 ma być tym, który w jakimś stopniu to zmieni. Właśnie dlatego nawiązuje do flagowca pod względem ekranu, ale czy jeszcze czymś się wyróżnia?

Za sprzęt dziękuje sklepowi X-Kom. Testowany model możecie znaleźć w trzech kolorach: złoty, platynowy i czarny.  

Moja przygoda z testowaniem smartfonów LG nie jest jakoś specjalnie długa. Kilka razy miałem zgarnąć jakieś ciekawe modele, ale zawsze coś stawało na drodze i ostatecznie sprawdziłem jedynie X Power. Niedawno w moje ręce wpadł jeszcze LG Q6. Od początku wiedziałem, że warto przyjrzeć mu się bliżej. Z jednej strony Koreańczycy postawili na sprawdzony sposób, czyli wzięli coś z flagowca i wrzucili to do średniaka, a z drugiej poza ekranem ten model nie wyróżniał się niczym więcej, przynajmniej na papierze.

Dlatego cieszę się, że udało mi się go sprawdzić, ponieważ przekonałem się czy miałem rację, czy może koreańska korporacja stworzyła prawdziwy średnio-półkowy hit. Oczywiście na początku specyfikacja:

  • 5,5-calowy ekran IPS o rozdzielczości 2160 x 1080 pikseli, proporcje 18:9;
  • 8-rdzeniowy Snapdragon 435;
  • 3 GB pamięci RAM;
  • 32 GB pamięci wbudowanej + MicroSD;
  • 13-megapikselowy aparat główny z przesłoną f/2.2;
  • 5 Mpix na przednim panelu, przesłona f/2.2;
  • łączność 4G LTE;
  • Dual SIM;
  • bateria 3000 mAh;
  • Android 7.1 Nougat;
  • wymiary 142,5 x 69,3 x 8,1 mm;
  • waga: 149 gramów.

Pierwsze wrażenie, jak najbardziej pozytywne

Gdy wyciągnąłem LG Q6 z pudełka to muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Proporcje 18:9 i małe ramki robią robotę, dzięki czemu smartfon nie dość, że wygląda ciekawie, to jeszcze bardzo dobrze leży w dłoni. Od razu w oczy rzuca się również metalowa ramka, która sprawia wrażenie bardzo solidnej. Normalnie, myślałem, że nie będę miał się do czego przyczepić, ale…

Tył nie jest już taki fajny!

Przynajmniej nie do końca, ponieważ dzięki zaokrągleniu świetnie leży w ręce – i to jest akurat duży plus tego smartfona – ale za to wykonanie budzi bardzo odmienne odczucia. Na pleckach jest plastik i to najgorszy z możliwych, ponieważ świeci się jak jasna cholera. Oznacza to, że bardzo łatwo i szybko łapie nie tylko odciski, ale również drobne ryski. Jeśli zdecydujecie się kupić ten model to albo od razu pakujecie go w etui, albo musicie liczyć się z faktem, że po niedługim czasie nie będzie wyglądał tak jak na początku. Zdaję sobie sprawę, że to tylko średniak, ale zarówno szkło, jak i metal nie są już tak unikatowe i następnym razem polecam LG zainteresowanie się tymi materiałami.

Plecki nie są również specjalnie ładne, a przynajmniej mi nie przypadły do gustu. Możliwe, że zamontowanie czytnika linii papilarnych na tyle nieco uatrakcyjniłoby ten model, ale o tym się niestety nie przekonamy.

Trzeci i ostatni rzut oka również na minus

Tak jak spodobał mi się przód tego urządzenia bez włączania ekranu, tak po jego odpaleniu byłem nieco zawiedziony. Liczyłem chyba na nieco mniejsze boczne ramki i chociaż nie jestem jakimś ogromnym fanem bezramkowców, to tego elementu mi nieco zabrakło w LG Q6. Przód po prostu wydał mi się nieco nieatrakcyjny, ale to wrażenie przeszło już po chwili, więc mogę się po prostu czepiać na siłę.

Poza tym telefon jest dobrze spasowany i – czego można było się spodziewać – nic nie trzeszczy, ani nie skrzypi. To dobrze wykonany średniak, który mógłby po prostu dostać nieco lepsze materiały.

Ekran po chwili przyzwyczajenia, robi pozytywne wrażenie!

Wyświetlacz w LG Q6 nazywa się FullVision i to właśnie ten element najbardziej nawiązuje do flagowego G6. Jego rozdzielczość to 2160 x 1080 pikseli, co można nazwać jako FullHD+ lub po prostu wydłużone FullHD. Przede wszystkim, takie panele są moim zdaniem bardzo sensowną drogą rozwoju, ponieważ dzięki nim smartfony są węższe i lepiej leżą w dłoni. Tak dokładnie jest z tym modelem.

Poza tym, na ekranie możemy zobaczyć więcej treści, czy to w pionie (strony internetowe, aplikacje) czy też w poziomie (filmy, gry). Oczywiście nie wszystkie tytuły mobilne są już dostosowane do proporcji 18:9 (lub podobnych), ale sądzę, że to jest kwestia czasu. I tak jak na początku nie byłem jakoś specjalnie przekonany do wydłużania ekranów, tak teraz jestem jak najbardziej za takim rozwiązaniem. Jest ono moim zdaniem bardzo praktyczne, szczególnie jeśli ramki na dole/górze nie są ogromne.

Co do jakości samego panelu, to nie mam zastrzeżeń. Odwzorowanie kolorów czy też ich nasycenie jest w porządku, kąty widzenia również bez zarzutów, a jasność minimalna oraz maksymalna stoją na bardzo przyzwoitym poziomie. Oczywiście także i zagęszczenie pikseli na poziomie 442 pikseli jest mocnym punktem tego urządzenia – wszytko jest ostre i czytelne.

Ogólnie, po pierwszym „takim sobie” wrażeniu, bardzo polubiłem się z tym ekranem i tak, to jest duży plus LG Q6.

Działa jak na średniaka przystało

Na początku tego roku testowałem model Wiko UFeel Prime, którego napędzał Snapdragon 430 oraz 4 GB pamięci RAM. Przed jego sprawdzeniem zastanawiałem się czy procesor z „niższej-średniej” klasy poradzi sobie z wydajną pracą na co dzień, jeśli dorzuci mu się przyzwoitą ilość pamięci operacyjnej. Wiko dał radę, ale czy LG Q6 w nieco innej konfiguracji (Snap 435 + 3 GB RAM) również podołał zadaniu?

Tak i to bez większych zarzutów!

Liderem benchmarków to on na pewno nie zostanie, ale korzystając z niego przez jakieś 2 tygodnie, nie zauważyłem, żeby ten układ go jakoś specjalnie ograniczał. Tak, nie jest to najwydajniejsza konfiguracja na rynku, ale do normalnych zastosowań w zupełności mi wystarczała. Każdego dnia korzystałem z kilka aplikacji (Spotify, Facebook, Messenger, Mail, Instagram) oraz Pokemon GO, a przy okazji chętnie strzelałem foteczki i nie przypominam sobie ani jednego momentu, w którym wyraźnie zabrakłoby mi mocy. Oczywiście mając pod ręką jakiegokolwiek flagowca czy nawet mocnego średniaka, szybko można wyłapać, że LG Q6 działa wolniej, ale i tak jest komfortowo oraz stabilnie.

Mimo tego, za 1499 złotych – bo taka była startowa cena tego modelu – oczekiwałbym Snapdragona z serii 6XX.

System jest w porządku…

I tak naprawdę tyle mogę o nim powiedzieć. Z nakładką LG nigdy nie miałem wiele wspólnego i szczerze mówiąc, ani mnie ona ziębi, ani grzeje. Może to tylko moje wrażenie, ale główny ekran wygląda dość „niedzisiejszo”. Ikony i kolory kojarzą mi się ze starszymi wersjami Androida. Poza tym, jest w porządku.

Spodobała mi się możliwość ustawienia dolnego paska klawiszy funkcyjnych. Szczególnie przydatny jest czwarty przycisk, dzięki któremu możemy wysunąć na dół centrum powiadomień. Przy dużych ekranach ta funkcja to złoto.

Dodam jeszcze, że głośnik nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus. Jest w porządku, chociaż umieszczenie go z tyłu nie jest najlepszym wyjściem. Sensowniejszym rozwiązaniem byłoby wrzucenie go na dolną krawędź, czyli tam gdzie obecnie jest złącze minijack… którego umiejscowienie nie przypadło mi do gustu.  Ja wolę gdy jest na górze, ale niektórzy myślę odwrotnie, więc ciężko uznać to za jednoznaczny minus. Dobrze, że chociaż jest!

Innym systemowym dodatkiem jest rozpoznawania twarzy (zamiast czytnika linii papilarnych). Jest to jakiś pomysł, ale ja wolę jednak czytnik, ponieważ jest bardziej niezawodny.

Działa w porządku, ale jak długo?

Dzień. To tyle.

Korzystałem z LG Q6 tak jak z każdego smartfona i czas pracy jaki mi się udało uzyskać na jednym ładowaniu to przeważnie dzień. Nie było sytuacji, żebym nerwowo musiał szukać ładowarki przed nocą, ale z drugiej strony, niczego więcej już z niego nie byłbym w stanie wykrzesać. Trzeba pamiętać, że mamy tutaj rozdzielczość większą niż FullHD, więc to samo w sobie potrzebuje trochę energii.

Ogólnie model ten wypada standardowo pod względem baterii, nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus.

Aparat nie jest mocną stroną LG Q6…

Nie chcę, żebyście mnie źle zrozumieli. Nie jest to tragiczna matryca, ale dobrą również bym ją nie nazwał. Ja postawiłem na strzelanie fotek w proporcjach pasujących do ekranu i widać, że smartfon bardzo mocno ingeruje w takie zdjęcia. Na ekranie telefonu tego nie widać, ale już na komputerze można dopatrzyć się wygładzania krawędzi, zarówno z głównego, jak i z przedniego aparatu. Przez to niektóre obrazy nie wyglądają zbyt naturalnie.

Przy nocnych ujęciach widać wyraźnie, że mamy do czynienia ze średniakiem. Na pewno nikt by się nie obraził, gdyby jasność obiektywu była nieco wyższa. Dość regularnie zdarzało mi się również robić nieostre zdjęcia, ponieważ brakuje w tym LG optycznej stabilizacji obrazu.

Mimo tych uwag, muszę przyznać, że Q6 dobrze sobie radzi z kolorami, które są naturalne. Całkiem dobrze prezentują się również ciemniejsze miejsca na zdjęciach, co nie jest takie oczywiste przy wielu urządzeniach.

Ogólnie, tragedii nie ma, ale mocne wygładzanie krawędzi irytuje.

Zresztą, sami zobaczcie:

LG Q6 ma ten sam problem, co każdy smartfon tej firmy…

Jest po prostu za drogi.

Przedstawiciele koreańskiej firmy może się na mnie obrażą za to stwierdzenie, ale uważam, że nie warto kupować żadnego smartfona LG zaraz po premierze (lub przed nią). Obecnie w X-Komie, od którego dostałem sprzęt, kosztuje on 1099 złotych, co jest dużo atrakcyjniejszą kwotą niż początkowe 1499 złotych. Urządzenia „tych” Koreańczyków po prostu dość szybko i sporo tanieją, więc kupowanie ich zaraz po wejściu na rynek mija się z celem. Zdecydowanie lepiej poczekać kilka miesięcy.

Obawiam się również, że LG Q6 ma tak naprawdę jedynie dwie bardzo mocne zalety: jego poręczność (biorą pod uwagę fakt, że ma on 5,5-cala) oraz wyświetlacz, który prezentuje się bardzo dobrze na tej półce cenowej. Jeśli koniecznie chcecie mieć ekran w proporcjach 18:9, który ma bardzo małe ramki, a jednocześnie nie chcecie kupować flagowca, to ten model będzie świetnym wyborem. Ba, nie wiem czy byłbym w stanie znaleźć coś lepszego.

Niestety, jeśli nie jest to dla Was kluczowe, to obstawiam, że lepiej będzie poszukać czegoś innego. LG cierpi na ten sam problem co Sony i wycenia swoje urządzenia zbyt wysoko, a oferuje zbyt mało. Za półtora tysiąca oczekiwałby lepszego wykonania oraz czytnika linii papilarnych. Gdybym dostał te dwa elementy, to przeżyłbym może brak Snapdragona 6XX, chociaż on również powinien się tutaj znaleźć.

Ogólnie LG zrobiło sensowny model, który już się staje, ale tak naprawdę będzie bardzo dobrym wyborem, gdy jeszcze trochę stanieje. Na półce poniżej 1000 złotych, raczej nie znajdziecie urządzenia z takim ekranem, a on naprawdę daje radę. Wydajnościowo też jest w porządku, tylko przydałby się nieco lepszy aparat. Ogólnie wart uwagi, jak wyrwiecie go w jakiejś promocji.

Za sprzęt dziękuje sklepowi X-Kom. Testowany model możecie znaleźć w trzech kolorach: złoty, platynowy i czarny.  

  • Wygląd – 0,5;
  • Ergonomia – 1;
  • Ekran – 1;
  • Wydajność – 0,5;
  • Karta pamięci/Dual SIM – 1;
  • Bateria – 0,5;
  • Aparat – 0,5;
  • Cena – 0,5;
  • Zestaw – 0;
  • Bonus (jakieś pozytywne zaskoczenie) – 0.

Łączny wynik – 5,5 punktu!

Bloguję od kilku lat, a po licznych perypetiach i dziesiątkach blogów zostałem Szklanym Samurajem. Piszę tu głównie o smartfonach, ale i inne technologiczne tematy nie są mi straszne.

View Comments

There are currently no comments.

Next Post